Amerykanie przez pierwszą fazę mistrzostw świata przeszli jak burza, ograli wszystkich rywali w grupie C, w tym bardzo silnych Serbów (3:2) i faworyzowanych Rosjan (3:1). Na pożegnanie z Bari zmierzyli się jeszcze z żegnającą się z turniejem Tunezją, która przegrała w MŚ wszystkie rozegrane spotkania. I tym razem również nie była faworytem. Ekipa Johna Sperawa zgodnie z oczekiwaniami gładko odprawiła Tunezję, a selekcjoner Jankesów nie zamierzał przedłużać zawodów i wystawił do gry pierwszy skład USA. Rezerwowi w zasadzie nie powąchali we wtorek parkietu, ale dzięki wystawieniu najsilniejszej szóstki udało się Amerykanom zdecydowanie skrócić czas trwania spotkania, które w zasadzie było dla siatkarzy Sperawa bardziej jak mocny trening, niż walka o mundialowe punkty. Na boisku prym wiedli niemal tradycyjnie Taylor Sander i Aaron Russell, a znakomite zawody rozegrał środkowy Maxwell Holt, który zdobył w polu zagrywki xxx punktów. Słabiej dysponowany był za to Matthew Anderson, ale wobec doskonałej gry kolegów zespół nie odczuł jego problemów i rozbijał rywali w każdym z trzech setów (do 12, 18 i 13). Amerykanie wygrali w cuglach grupę C - odnotowali pięć zwycięstw i zgromadzili aż 13 punktów - teraz zagrają w drugiej fazie turnieju w Sofii. Mierzyć się będą z dwoma ekipami z polskiej grupy D, Iranem oraz Bułgarią lub Polską, które decydujący mecz rozegrają we wtorek o 19:30. Czwartym zespołem będzie jedna z ekip z grupy B, najprawdopodobniej Francja lub Kanada. USA - Tunezja 3:0 (25:12, 25:18, 25:13) Sędziowali: Hector Ortiz (Portoryko), Hamid Alrousi (ZEA) Widzów: ok. 1500