Siatkarze reprezentacji Finlandii dzień po porażce z Polską (1:3) mierzyli się w Warnie z Portoryko, a stawką meczu był awans z czwartego miejsca w grupie D do drugiej rundy MŚ. Skandynawowie całkiem nieźle zaprezentowali się w starciu z mistrzami świata, ale przeciw rywalom z Ameryki Środkowej trener Tuomas Sammelvuo dokonał zmian i do szóstki wrócili m.in. Antti Maekinen i Eemi Tervaportti. Od początku spotkania Finlandia była zespołem lepszym, bardziej poukładanym i przede wszystkim zdecydowanie bardziej skutecznym (8:3, 13:10). Antti Maekinen i Elviss Krastins trafiali ze skrzydeł, Finowie grali szybko i bardzo skutecznie (16:13, 22:19). Po drugiej stronie siatki jedynie Maurice Torres trzymał poziom gry, ale jeden atakujący to było zbyt mało na dobrze dysponowanych rywali. W samej końcówce Skandynawowie punktowali serią i wzięli pierwszą odsłonę z marszu (25:19). Po dobrej partii pierwszej coś się zacięło w zespole Tuomasa Sammelvuo, a Portorykańczycy zaraz skorzystali z zaproszenia do gry i zaczęły się emocje. Torres zyskał na lewej flance wsparcie Jonathana Rodrigueza i Pablo Guzmana, a błędy Finów napędzały ich rywali i były niczym woda na młyn (16:14). Dopiero w drugiej części seta zdołali się ustabilizować Finowie, Maekinen zdobywał ważne punkty w ataku i siatkarze ze Skandynawii zdołali wyszarpać zwycięstwo po twardej walce (25:23). Do zakończenia meczu brakowało im jeszcze sukcesu w secie numer trzy. Portoryko nie zamierzało się poddawać, walka trwała w secie trzecim w najlepsze, ale o piłkę-dwie lepsi byli Finowie (8:6, 16:15). Tervaportti sporo grał środkiem, szybko rozrzucał piłkę do skrzydeł, ale jego koledzy nie byli już tak skuteczni, jak na początku spotkania. Trafiał za to Torres, jego koledzy żywiołowo reagowali na każdy zdobyty punkty i nie zamierzali oddawać pola w Warnie. Zacięli się jednak w ataku, Torres został zablokowany i Skandynawowie mieli w samej końcówce przewagę (21:18). Wydawało się, że zgarną wygraną w trzech setach, ale Pablo Guzman zagrał świetnie blokiem i doprowadził do nerwowej końcówki. W niej więcej zimnej krwi zachowali południowcy, aż Torres uderzył po bloku Finów i zakończył seta (29:27). Czwarta odsłona przyniosła wspaniałą walkę z obu stron i emocje do końca, bo reprezentacja Portoryko nie zamierzała oddawać pola walczącym o awans Finom. Ci ciężko pracowali na wygraną (12:10, 18:17), ale nie mogli odskoczyć ekipie z Ameryki Środkowej i zniechęcić jej siatkarzy do walki. Wprost przeciwnie, każdy kolejny atak Torresa i spółki jakby dodawał Portorykańczykom mocy i woli walki. I w samej końcówce seta okazało się, że to drużyna Oswalda Camerona ma rywali w garści (23:21). Finowie zmów się pogubili, znów stracili pomysł na grę w ataku i na własne życzenie po uderzeniu Eddiego Rivery z lewej flanki przegrali seta 21:25, co oznaczało konieczność rozegrania tie-breaka. A w nim Suomi prowadzili w zasadzie od początku (4:2, 8:5, 12:9), grali bardzo skoncentrowani i nie wypuścili zwycięstwa z rąk. Ostatni punkt na lewej flance zapewnił im atak Krastinsa i wygrana stała się faktem (15:10). Dla Portoryko 37 punktów zdobył w meczu z Finami Maurice Torres, w poprzednim sezonie siatkarz kędzierzyńskiej Zaksy, który poderwał swój zespół do walki i dał mu nadzieję na korzystny wynik w Warnie. Dla Skandynawów 18 punktów uzyskał Elviss Krastins, do niedawna zawodnik Asseco Resovii Rzeszów. 16 dorzucił środkowy bloku Urpo Sivula. W swoim ostatnim meczu fazy grupowej MŚ Portorykańczycy zmierzą się w poniedziałek w Warnie z Kubą. Finowie pierwszą fazę turnieju zakończą we wtorek potyczką z Iranem. Ich awans do drugiej fazy mistrzostw jest niemal pewny i zależy od wyników reprezentacji Kuby. By wyprzedzić Soumi, zespół z Karaibów musiałby wygrać ostatnie dwa mecze i zgarnąć komplet punktów. Portoryko - Finlandia 2:3 (19:25, 23:25, 29:27, 25:21, 15:10) Sędziowali: Ali Fadili (Maroko), Maamer El Keboub (Algieria) Widzów: ok. 2500