Bułgarscy siatkarze w niedzielne popołudnie stracili - wobec zwycięstw Rosjan i Francuzów - szansę na awans do trzeciej fazy mistrzostw świata, czyli zarazem walki o medale. Turniej kończyli więc w Sofii, w wypełnionej po brzegi Armeec Arenie, a ich rywalem była reprezentacja Kanady. Starcie z zespołem Stephane'a Antigi miało być dla Lwów rodzajem podziękowania dla kibiców za dwa tygodnie dopingu i wsparcia w drodze po sukces na mundialu. Tym razem się nie udało, choć trzeba powiedzieć, że przed MŚ Bułgarię przetrzebiły kontuzje i problemy wewnętrzne. Obie ekipy ruszyły do walki bez niespodzianek w składach i obie grały tak, jakby walczyły o awans, a nie żegnały się z turniejem po niedzielnym starciu. Klonowe Liście w dwóch pierwszych setach dały rywalom niezłą lekcję siatkówki, wygrały do 19 i 14 dwie pierwsze partie i prowadziły w meczu. Gospodarze nie poddali się, sięgnął po zmienników Płamen Konstantinow, a ci zdecydowanie ożywili poczynania Bułgarów i zaczęli siatkarze Lwów odrabiać straty. Kolejne partie wzięli do 21 i 19, doprowadzając do tie-breaka. A w nim Kanada znów wskoczyła na swój wysoki poziom gry i zgarnęła triumf na koniec MŚ (15:10). Bułgaria zakończyła w ten sposób zmagania w grupie G na pozycji trzeciej, a Kanada na miejscu drugim. Zmagania w Sofii wygrali, zgarniając komplet zwycięstw, Amerykanie i to oni będą bić się w Turynie o półfinał, a być może także o medale MŚ. Miejsce czwarte zajęli Irańczycy, którzy ponieśli trzy kolejne porażki w drugiej fazie turnieju. Bułgaria - Kanada 2:3 (19:25, 14:25, 25:21, 25:19, 10:15) Sędziowali: Nathanon Sowapark (Tajlandia), Hector Ortiz (Portoryko) Widzów: ok. 5500