Mecz Japonii z Argentyną, na zakończenie pierwszej fazy siatkarskich MŚ, miał dla obu ekip kapitalne znaczenie. Samurajowie, by pozostać w turnieju, musieli ograć zespół Julio Velasco 3:0 lub 3:1. Albicelestes z kolei potrzebowali dwóch wygranych setów, by wyrzucić Azjatów za burtę mistrzostw i pozostać w grze. Walka toczyła się o być albo nie być, a w takich sytuacjach nie mogło być mowy o odpuszczaniu czy jakichś kalkulacjach. Japończycy do gry ruszyli niezwykle zmotywowani i agresywną grą zaskoczyli Argentyńczyków. Pierwszy set, toczony przez ponad pół godziny, wzięli po pięknej walce Samurajowie, których do wygranej poprowadził znakomity na parkiecie Yuji Nishida. W partii drugiej sprawy wziął w swoje ręce, wobec słabszej gry Cristiana Poglajena, doskonale znany z polskich parkietów Facundo Conte i to dzięki jego potężnym atakom Argentyna wróciła w dobrym stylu do gry. Partię wygrała pewnie 25:20 i do szczęścia brakowało jej jeszcze jednego wygranego w meczu seta. Gra nabrała rumieńców, Japonia lepiej rozpoczęła odsłonę trzecią, ale szybko rywale wyrównali stan seta i w samej końcówce od stanu 20:20 zaczęły się we Florencji wielkie emocje. To jedni, to drudzy mieli prowadzenie, a Nishida i Conte toczyli swój pojedynek. Argentyna prowadziła już 25:24 i 30:29, jedna piłka dzieliła ją od awansu, ale Samurajowie nie odpuszczali i walczyli jak na swoich przodków przystało. Ostatnie słowo należało jednak do siatkarzy Julio Velasco, wygrali horror w końcówce i wyszli na prowadzenie w meczu (32:30), zarazem notując awans do drugiej rundy MŚ. Japończycy z walki do końca nie rezygnowali, wygrali seta czwartego 25:20, a w tie-breaku mimo prowadzenia rywali 12:10 triumfowali po świetnej końcówce 15:13. Argentyna zakończyła tym samym pierwszą część mundialu na czwartej pozycji w grupie A i z bilansem dwóch zwycięstw i trzech porażek przenosi się do Warny, gdzie będzie rywalizować o awans do najlepszej szóstki MŚ. Japończycy odpadli z turnieju, dwa wygrane mecze to było zbyt mało, by dalej walczyć na mundialu. Do awansu zabrakło Samurajom raptem jednego wywalczonego punktu. Na pocieszenie mogą powiedzieć, że z turniejem pożegnali się w dobrym stylu. Japonia - Argentyna 3:2 (26:24, 20:25, 30:32, 25:20, 15:13) Sędziowali: Paulo Turci (Brazylia), Ibrahim Al Naama (Katar) Widzów: ok. 1000