- Dziennie przemierzałem 50-60 kilometrów. Przeszedłem przez Rosję, Kazachstan, Chiny, Wietnam, Tajlandię, Singapur. Potem poleciałem samolotem i znów szedłem przez Santiago, Argentynę, Urugwaj i Brazylię - powiedział Łukjanow. Mężczyzna zdradził, że dotarcie do Rio było jego marzeń z czasów dzieciństwa, zainspirowanym książkami. Nie obyło się bez kłopotów - 60-latek musiał po drodze przejść operację, a w Argentynie był ofiarą napadu. Rosjanin planuje także pieszo wrócić do domu - przez północną Afrykę i Europę.