Ervin swoim wyczynem przyćmił tego dnia nawet samego Michaela Phelpsa, który był "tylko" drugi na 100 m stylem motylkowym. Earvin zaledwie o 0,01 s pokonał Francuza Florenta Manaudou i został najstarszym pływackim mistrzem olimpijskim w indywidualnej konkurencji. Być może rekord ten jeszcze zdoła poprawić. - Zamierzam walczyć o start w Tokio. Nie sądzę, aby mój wiek, czy strach przed porażką były przeszkodą w osiągnięciu tego celu. Wszystko zaczyna się od marzenia, które później zmienia się w konkretny plan. Następnie starasz się ten plan zrealizować - powiedział. To drugi złoty medal olimpijski Ervina. Pierwszy zdobył 16 lat temu w Sydney. W 2003 roku poczuł się jednak wypalony. Zrezygnował z kariery, by odnaleźć sens życia. Przeniósł się z Kalifornii do Nowego Jorku, a wywalczony w Australii krążek sprzedał na aukcji za 17 100 dolarów i wspomógł ofiary tsunami na Oceanie Indyjskim. Skończył studia, uczył dzieci pływać i na nowo odkrył miłość do sportu wyczynowego. Do rywalizacji wrócił w 2011 roku. Zakwalifikował się do kadry na londyńskie igrzyska i zajął w nich piąte miejsce. - Pamiętam, że oglądałem jego występy kiedy byłem jeszcze dzieckiem. Skoro musiałem dziś przegrać, to cieszę się, że właśnie z nim. Taki powrót to niesamowita sprawa - przyznał dziesięć lat młodszy Manaudou.