Gdy na ulicy zapytamy przypadkowego człowieka, z czym kojarzą mu się sport i pieniądze, najpewniej zapyta: ile zarabiają sportowcy i ile trzeba mieć pieniędzy, żeby zacząć uprawiać konkretną dyscyplinę. Pieniądze rządzą sportem, ale dzięki temu sport się rozwija. Kolejne rekordy są coraz bardziej wyśrubowane, a w niektórych dyscyplinach obserwujemy swoisty "wyścig zbrojeń". Przyglądanie się temu z bliska, w tych czasach, bywa fascynujące. W sporcie występują cztery główne źródła finansowania. Pierwszym jest państwo, które ma ustawowy obowiązek wspierania aktywności fizycznej i który realizuje m.in. przez Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej (zasilany m.in. środkami z dopłat do gier liczbowych i loterii, zarządzanych przez Totalizator Sportowy). Te fundusze wspierają głównie, choć nie tylko, inwestycje w infrastrukturę sportową. Ministerstwo Sportu i Turystyki opiekuje się też niektórymi związkami i organizacjami sportowymi, a także prowadzi specjalne programy, jak na przykład najnowszy "Klub", który wspiera małe kluby sportowe. Drugie popularne źródło finansowania sportu to sprzedaż praw telewizyjnych. Nie jest to jednak zjawisko powszechne, bo dotyczy tylko najpopularniejszych i najważniejszych dyscyplin. Trzecim źródłem jest szeroko rozumiany i odgrywający dużą rolę sponsoring. Czwartym - organizacja imprez, na których sprzedawane są bilety dla kibiców, lub w których za udział płacą sami uczestnicy. Sport się opłaca Konkretne przykłady pokazują, że inwestycja w sport się opłaca. Kamil Stoch, Robert Lewandowski, Adam Małysz, Marcin Gortat czy Agnieszka Radwańska pokazali, że droga sportowca wiąże się z wyraźnymi profitami. Warunkiem do osiągnięcia sukcesu jest jednak ciężka praca. - Cieszę się, że jestem zdrowy. A nagroda? Traktuję ją jako wynagrodzenie za bardzo ciężką pracę - niemal po każdym zwycięstwie powtarza Kamil Stoch, jeden z najwybitniejszych polskich sportowców XXI wieku. Stoch na sukces zapracował. Miał talent, ale poparł go bardzo ciężką pracą. I wytrwałością w dążeniu do spełniania marzeń. Już jako 12-latek, w słynnym materiale TVP, mówił: "chciałbym kiedyś pojechać na olimpiadę. Zdobyć złoty medal. Ale na razie to mam jeszcze czas. Może za jakieś pięć-sześć lat...". Poczekał i spełnił marzenia, a jego przykład pokazuje, że ciężka praca przynosi efekty. Że z dziecięcej niewinności, i może naiwności, rodzą się wielcy sportowcy. Herosi, którzy stają się wzorami do naśladowania dla kolejnych pokoleń. Badania IBRIS na zlecenie Totalizatora Sportowego wskazują, że sportowcy są dziś często ludźmi bardziej rozpoznawalnymi od polityków, aktorów i biznesmenów. Na pytanie, czy kojarzy pan Kamila Stocha, aż 98 proc. respondentów odpowiedziało twierdząco. Tylko nieco mniejszą (97 proc.) rozpoznawalność mają Piotr Żyła i Justyna Kowalczyk. Zwycięstwo przynosi sławę, jest katalizatorem, natchnieniem i inspiracją, również dla młodych. Sukces i pieniądze Pieniądze zmieniły sport. Zmieniły go tak bardzo, że chyba niemożliwy jest krok wstecz. Niekoniecznie musi to być zjawisko negatywne. Bo tak jak sukces jest katalizatorem zmian, tak pieniądze pomagają w jego realizacji. Gdyby nie Euro 2012, nie mielibyśmy jednych z najnowocześniejszych stadionów w Europie, a gdyby nie złoto Zbigniewa Bródki w Soczi, prawdopodobnie do dziś nie powstałaby Arena Lodowa w Tomaszowie Mazowieckim. Sukces poparty pieniądzem okazał się początkiem zmiany. - Nic na to nie poradzimy. Tam, gdzie są wielkie pieniądze, tam też są wielkie wydarzenia sportowe. Tak jest to skonstruowane - ocenia Janusz Pindera, doświadczony dziennikarz i komentator sportowy. Fortuna i przyjaźń Magazyn "Forbes" opublikował listę 20 najlepiej zarabiających sportowców w historii. Otwiera ją Michael Jordan, legendarny koszykarz, dla wielu sportowiec numer jeden w tej dyscyplinie. Przez 15 lat występował w Chicago Bulls i Washington Wizards, podpisywał rozsądne kontrakty i według szacunków "Forbesa" zarobił na sporcie łącznie 1,7 mld dolarów. To fortuna! Zresztą na liście jest czterech koszykarzy, czterech bokserów, trzech piłkarzy i aż pięciu... golfistów. Nie wolno jednak zapominać, że sport to nie tylko pieniądze. Sport to też przede wszystkim piękna przygoda, podczas której zawiązują się wielkie przyjaźnie. Robert Lewandowski grał w Borussii Dortmund, a teraz w Bayernie Monachium. Poznał wielu znakomitych piłkarzy, z którymi się zaprzyjaźnił, a mimo to świadkiem na jego ślubie był Sławomir Peszko, przyjaciel z młodzieńczych lat. Zresztą podczas zgrupowań reprezentacji panowie dzielą razem pokój, a ich żony odwiedzają się prywatnie. Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Piotr Żyła, Stefan Hula i Maciej Kot to paczka nie tylko na skoczni, ale też poza nią. "Dobrym duchem" kadry jest Żyła, który scala całą drużynę. Również dzięki temu w zespole panuje dobra atmosfera, co pozwala osiągać wyniki. Przyjaciółmi są też Jakub Błaszczykowski i Łukasz Piszczek. Poznali się na zgrupowaniu młodzieżowej reprezentacji Polski, a wspólnie zaczęli grać dopiero w Borussii Dortmund. Wtedy ich relacje bardzo się zacieśniły. Obaj podkreślają, że są prawdziwymi przyjaciółmi. I to było widać podczas Euro 2016 we Francji. Gdy Błaszczykowski nie strzelił rzutu karnego, po którym Polska odpadła z turnieju, usiadł na murawie. Podszedł do niego Piszczek i poklepał go po ramieniu, pocieszył i dodał mu siły. Wszystkich powyższych łączy to, że odnieśli sukces na wielu polach - sportowym, finansowym i towarzyskim. Czy byłoby to możliwe, gdyby nie zaczęli uprawiać sportu? - Za moich czasów, w latach osiemdziesiątych, spotykaliśmy się z różnymi sportowcami również prywatnie. Czasem napiliśmy się piwka, grała gitara, pośpiewaliśmy. To były piękne chwile. Z niektórymi wciąż utrzymuję kontakt - wspomina Erwina Ryś-Ferens, była łyżwiarka szybka, czterokrotna olimpijka. Zarobić i oddać Co równie ważne, polscy sportowcy wiedzą, co zrobić z zarobionymi pieniędzmi. Obok państwa, a także konkretnych spółek i instytucji, które od lat wspierają sport, również i oni wiedzą, jak pomóc młodym. Wiedzą, że sport może być ciekawym rozwiązaniem na życie, zaczynając od kwestii zdrowia, przez hartowanie ducha, a kończąc na sukcesach. Często wielu dzisiejszych sportowych bohaterów nie miało dobrego startu. Musieli walczyć o swoje i zaciskać zęby. Dziś starają się ułatwiać początkową drogę innym. Marcin Gortat co roku organizuje słynny "Camp Marcina Gortata", Kamil Grosicki i Sławomir Peszko założyli szkółki piłkarskie, siatkarz Mariusz Wlazły ma fundację, która umożliwia młodym lepszy sportowy początek, a Kamil Stoch założył klub Eve-nement, do którego zapisało się już wielu potencjalnych mistrzów skoków z Zakopanego. Pieniądze, które zarobili nasi sportowcy, wciąż funkcjonują na rynku. Są kapitałem, który być może pozwoli wyłowić kolejnych mistrzów. ZIO w Pjongczangu Pieniądze pojawiają się także podczas igrzysk olimpijskich w Pjongczangu. Sportowiec, który sięgnie po złoto może liczyć na 120 tys. zł premii od Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Srebrny medalista dostanie 80 tys. zł, a brązowy 50 tys. zł. Po zakończeniu kariery, a także po ukończeniu 40 lat, medaliści mogą ubiegać się o tzw. emeryturę olimpijską. Obecnie wynosi ona 2700 zł. Sport, a szczególnie olimpijski, ma jedną wartość, której jednak nie da się przekuć na pieniądze. To wieczna chwała i przejście do historii, które są zarezerwowane dla mistrzów olimpijskich. Sława połączona z dumą i inspiracją dla kolejnych pokoleń - takich sukcesów nie da się przeliczyć na żadną walutę.