Maj 2016 roku, Arłamów. Reprezentacja Polski w piłce nożnej szlifuje formę przed startem mistrzostw Europy we Francji. Selekcjoner Adam Nawałka wybrał miejscowość schowaną głęboko w bieszczadzkich lasach, by mieć ciszę i spokój. Bardzo się przeliczył. Do hotelu ma dotrzeć kapitan reprezentacji Robert Lewandowski. Tego dnia w Arłamowie jest kilkaset osób. Kibice, dziennikarze, obsługa hotelowa. Wszyscy wychodzą na dziedziniec. Jeden z reporterów telewizyjnych podaje w relacji na żywo: "To tutaj, na tej ziemi za chwilę wyląduje on - Robert Lewandowski. Przejdzie po trawie i odpocznie w hotelowym pokoju. Już jest! Widać go! Zza chmur pojawił się śmigłowiec. Nasz kapitan jest na pokładzie!". Helikopter ląduje na zielonym wzniesieniu. Lewandowski natychmiast wsiada do meleksa, a Tomasz Iwan, dyrektor reprezentacji, jedzie z piłkarzem pod boczne wejście do hotelu. Tłum jest zaskoczony, ale biegnie ile sił. Robert był pierwszy. Tłum nie zdążył. Na kolejną szansę trzeba poczekać kilka godzin. Szaleństwo trwało w Arłamowie przez ponad tydzień. Lud chciał zobaczyć bohatera. Małyszomania To zjawisko podobne do małyszomanii z początku wieku. Adam Małysz lubi wspominać, jak to przez długi czas pod jego dom w Wiśle podjeżdżały dziesiątki autokarów. Ludzie dzwonili do drzwi i pytali, czy mogą zobaczyć puchary ustawione na półce w pokoju. Rodzina była z jednej strony szczęśliwa, a z drugiej zniesmaczona. Takie są jednak minusy popularności. Zresztą zjawisko małyszomanii było fenomenem socjologicznym, które pewnie długo się nie powtórzy. Ludzie zapuszczali wąsy, a podczas konkursów Pucharu Świata Zakopane pękało w szwach. Małysz był bohaterem, który wciąż żyje w pamięci. W najnowszych badaniach IBRIS na zlecenie Totalizatora Sportowego ankietowani zostali poproszeni o wybór jednego bohatera wszystkich zimowych igrzysk. W cuglach wygrał Małysz (77 proc.), przed Justyną Kowalczyk (69 proc.) i Kamilem Stochem (66 proc.). Odsłonić najcenniejsze Sport, szczególnie na najwyższym poziomie, wchodzi z butami w życie prywatne zawodników. Gdy przestają być anonimowi, stają się osobami publicznymi. Nie tylko muszą uważać na własne słowa i gesty, ale też cudze kamery i aparaty. Muszą odsłonić to, co często jest dla nich najcenniejsze - rodzinę i domowy spokój. Nie każdy daje sobie z tym radę, ale taka jest cena popularności. - Dzisiejszy profesjonalny sportowiec musi liczyć się z tym, że życie zawodowe łączy się ściśle z życiem prywatnym. Nie da się tego oddzielić. Dobry sportowiec musi umieć sprawnie połączyć jedno z drugim - przekonuje Jerzy Engel, były selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski. Sportowiec nie ma normalnego życia. To ciągłe życie na walizkach. Nieustanna dieta i obowiązki. Praca. Tytaniczna praca, która może przynieść efekt, ale nie musi. Kamil Stoch, w świetnym reportażu Eurosportu przyznaje, że "ma trzy tygodnie w ciągu roku, kiedy nie trenuje". Trzy tygodnie z 52! Jego żona dodaje, że nawet kiedy ma wolne między poszczególnymi startami, idzie trenować. 24h/7 Znane jest w środowisku powiedzenie, że "zwycięzcą się bywa, a sportowcem się jest". Bogdan Wenta, kiedyś znakomity zawodnik i trener, a dziś europoseł, w niedawnej rozmowie z Interią przyznał, że wciąż biega i robi pompki. Nigdy nie potrafił przestać. Sport wchodzi w krew. - Sportowcem jest się przez 24 godziny na dobę. Zarówno w dzień, jak i w nocy. Tak samo ważny jest wysiłek, jak i odpoczynek, dieta. Takie podejście procentuje, a pokazują to przykłady najlepszych - zauważa Engel. Ile jednak czasu należy poświęcić, by dojść do poziomu Lewandowskiego, Małysza lub Stocha? Kiedy zacząć i jak długo trenować? Nie ma na to prostej odpowiedzi. Nawet najbardziej sumienna praca i talent mogą nie wystarczyć, by osiągnąć sukces. Andrzej Gołota miał niezwykły talent, który poparł ciężką pracą. Cztery razy walczył o tytuł mistrza świata w wadze ciężkiej, ale nigdy nie zdobył upragnionego pasa. Czy jest przegranym? Został zapamiętany jako poważny sportowiec, ale na końcu zabrakło kropki nad i. Tylko piłka? Gdy młody człowiek decyduje się na karierę sportowca powinien na pierwszym etapie zastanowić się, która dyscyplina jest dla niego najbardziej odpowiednia. W piłce nożnej jest duża konkurencja, tenis jest drogi, a boks może oznaczać utratę zdrowia. Sport to nie tylko kilka dyscyplin, które pojawiają się na okładkach gazet. O wielu z nich nawet nie wiemy albo przypominają nam o nich pasjonaci. - Do wszystkiego trzeba mieć predyspozycje, urodzić się w miejscu, gdzie są odpowiednie obiekty i klimat, który sprzyja jednej lub drugiej dyscyplinie. Najczęściej każdy chce być drugim Lewandowskim, ale czy to zaskoczenie? Piłka jest najpopularniejszym sportem na świecie. Ponad 60 proc. wszystkich sportowców to piłkarze. Nie można się temu dziwić. Tymczasem interesujące badania IBRIS dla Totalizatora Sportowego pokazują, że ogólnie sukcesy sportowców motywują do uprawiania sportu. I niekoniecznie piłka nożna jest w tym wypadku aż tak popularna. Znalazła się co prawda na pierwszym miejscu, ale jedynie 19 proc. respondentów zdecydowało się na uprawianie tej dyscypliny po sukcesach naszych sportowców. Na drugim miejscu znalazło się kolarstwo (16 proc.), a na trzecim piłka ręczna (12 proc.). Kolejne pozycje zajmują siatkówka, pływanie i narciarstwo, ale odpowiedzi były tak rozdrobnione, że w rubryce "inne sporty" znalazło się aż 21 proc. badanych. By wejść na szczyt Jak długo trzeba ćwiczyć, by wejść na szczyt? Znaczącym przykładem jest Walt "Buddy" Davis, który od dziecka przejawiał duże zainteresowanie sportem. W wieku dziewięciu lat zapadł na chorobę Heinego-Medina. Przez siedem kolejnych lat odzyskiwał sprawność w nogach. Gdy już na nie stanął, postawił na sport. W 1952 roku sięgnął po olimpijskie złoto w skoku wzwyż, a rok później ustanowił rekord świata. Zakończył karierę lekkoatletyczną, ale znalazł sobie nowe zajęcie. Został koszykarzem, a choć wcześniej miał z tą dyscypliną niewiele wspólnego, musiał zaczynać niemal od podstaw. Podpisał zawodowy kontrakt, występował w NBA, a w 1958 roku sięgnął po mistrzostwo ligi. - Wszystko zależy od dyscypliny. Niektóre pozwalają na to, by zacząć trochę później, a niektórzy muszą to zrobić wcześniej. M.in. Kamil Stoch od zawsze marzył, by być wielkim sportowcem. Na sukces pracował od dziecka i doszedł do tego, co założył sobie jeszcze jako 12-letni chłopiec - przypomina Engel. Jak gwiazda rocka Były selekcjoner zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię, o którą trudną we współczesnym sporcie. - To jest nieszczęście tych czasów, że nie ma przywiązania klubowego. Sir Alex Ferguson mówił, że stawiał na wychowanków, bo na takich ludzi mógł najbardziej liczyć. Byli totalnie zaangażowani w sprawy klubowe. Sport stał się jednak wielkim globalnym biznesem, a jeśli właściciele największych europejskich klubów nie mają przywiązania do klubu, to trudno wymagać tego od zawodników - uważa Engel. Dzisiejszy sport to bowiem nie tylko podróże, ale też transfery, zmiany barw klubowych, zmiany miejsca zamieszkania. Sportowiec to człowiek, który wciąż żyje na walizkach, czyli zupełnie tak, jak gwiazda rocka. Profesjonalne uprawianie sportu wiąże się z poświęceniem, ale z drugiej strony daje gigantyczną satysfakcję. Dla wielu staje się spełnieniem marzeń, a wypracowane nawyki pozwalają przede wszystkim żyć zdrowiej. A to jest nie do przecenienia. Zresztą sportowcem można być nie tylko na niwie zawodowej. Zdrowy, sportowy tryb życia to też wykonywanie ćwiczeń w domowym zaciszu, bieganie, rekreacyjna gra w piłkę, wypady na narty i inne aktywności pomagające spełniać wewnętrzne zapotrzebowanie na sport i rekreację. Bo sport nie jest po to, by realizowała go garstka ludzi, nie jest czymś elitarnym. Sport jest dla wszystkich i każdy może w nim znaleźć coś dla siebie.