„Dla Norwegii do przełknięcia byłby srebrny medal za Niemcami lub Francją, ale w żadnym wypadku przegrana z „odwiecznym wrogiem” Szwecją. Dlatego Norwegowie nie ukrywali zawodu, nie cieszyli się ze srebrnego medalu i zaczęli się lekko uśmiechać dopiero po tym jak ich działacze zwrócili im uwagę, że powinni chociaż udawać radość medalistów ponieważ byli na wizji” - skomentowały szwedzkie i fińskie media Norweskie media opisują zwycięstwo Szwecji jako sensacyjne i możliwe tylko dzięki szczęściu, warunkom atmosferycznym i „norweskiej katastrofie” na ostatniej zmianie. Trener Norwegów Egil Kristiansen w pierwszym komentarzu powiedział, że „Szwedzi nie byli wcale tacy wspaniali i tylko mieli po prostu wyjątkowe szczęście. Oni są zawsze dobrzy w bingo, a dzisiaj były loteryjne warunki. To my byliśmy najlepszą sztafetą”. Komentatorka kanału szwedzkiej telewizji TV5 transmitującego igrzyska, legendarna szwedzka biathlonistka Magdalena Forsberg skomentowała wypowiedzi szkoleniowca jako śmieszne. - Wystarczy spojrzeć na wyniki strzelania całej naszej drużyny i jego. Poza tym nasze narty były świetnie przygotowane, nie mówiąc już o taktyce i doborze zmian - powiedziała Forsberg, sześciokrotna triumfatorka Pucharu Świata w latach 1997-2002, multimedalistka mistrzostw świata. Biegnący na ostatniej zmianie Norwegii Emil Hegle Svendsen skomentował swój srebrny medal w innym tonie i z ogromną skruchą. - Po prostu byliśmy dzisiaj gorsi. Strzelałem razem z Fredrikiem Lindstroemem. Ona trafiał, a ja nie i po dwóch pudłach wpadłem w stres i psychicznie nie dałem rady. Przepraszam, zawaliłem - powiedział Norweg. Król Szwecji Karol XVI Gustaw cieszył się ze zwycięstwa Szwecji na trybunach stadionu, na którym dzień wcześniej oglądał na żywo srebrny medal sztafety kobiecej. Monarcha przybył do Pjongczangu w ubiegłą sobotę i był świadkiem kilku szwedzkich sukcesów m.in. triumfu w slalomie Andre Myhrera, medali biegaczek narciarskich i awansu obu drużyn curlingowych do finałów. Teraz jak powiedział szykuje się na najważniejsze danie, czyli bieg na 30 kilometrów kobiet techniką klasyczną w niedzielę, w którym największą faworytką jest Szwedka Charlotte Kalla. Karol Gustaw był na wszystkich olimpiadach od 1972 roku w Monachium, gdzie jeszcze jako książę spotkał niemiecką hostessę Sylwie Sommerlath, która w 1976 roku została jest żoną. - W Pjongczangu podobnie jak to robiłem na innych igrzyskach zwiedzam przede wszystkim obiekty sportowe i jak tylko mogę dopinguję na trybunach szwedzkich sportowców. Sztafetowe złoto było po prostu czymś wspaniałym - powiedział szwedzkim dziennikarzom.