Nie ma tygodnia, w którym któryś spośród rosyjskich sportowców biorących udział w igrzyskach olimpijskich w Soczi nie zostałby złapany na stosowaniu niedozwolonych środków. Wykrycie dopingu u kolejnych uczestników imprezy czterolecia spowodowane jest powtórną kontrolą próbek pobranych od sportowców w Soczi. Dodatkowo Międzynarodowy Komitet Olimpijski powołał dwie niezależne komisje, które analizują wszystkie przypadki. Komisja śledcza Samuela Schmida zajmuje się raportem McLarena, zaś sprawą rosyjskich sportowców, których wyniki były zmanipulowane przed Soczi, bada Komisja Dyscyplinarna MKOl-u. Wiele wskazuje na to, że działania obu komisji mogą doprowadzić do ostatecznego wykluczenia wszystkich rosyjskich sportowców z udziału w igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu. Na takie postawienie sprawy nie zgadza się m.in. Czeski Związek Hokeja, który broni rosyjskich hokeistów. "Jesteśmy częścią międzynarodowej federacji hokejowej, która walczy z dopingiem. Każdy sportowiec, przyłapany i skazany za doping, powinien być ukarany zgodnie z obowiązującymi przepisami. Stanowczo odrzucamy jednak zbiorową winę - powiedział przedstawiciel czeskiego związku Martin Urban. Swój list Czesi wysłali do IIHF, ale nie poprzestali tylko na tym. Federacja skontaktowała się już z kolegami z Finlandii oraz Szwecji, którzy mają podobne odczucia i wkrótce zamierzają wysłać podobne listy. - Jeśli ktoś popełni faul, sędzia nie wyrzuca z lodu całej piątki. Tak samo powinno być w przypadku rosyjskich sportowców. Istnieją narzędzia do walki z indywidualnymi przypadkami, ale nie powinno ono oznaczać eliminacji całej reprezentacji - stwierdził Urban. - Dobrze, że inne kraje nas wspierają Okazuje się, że środowisko hokejowe jest jedną, wielką rodziną. Wszyscy chcą nas zobaczyć na igrzyskach olimpijskich. Bez nas turniej byłby zupełnie inny. Wszyscy nasi gracze przestrzegają zasad antydopingowych - powiedział wieloletni reprezentant Rosji Paweł Bure. Ostateczna decyzja MKOl-u powinna zapaść 5 grudnia.