Gracz urodził się przy ul. Gęsiej. Swoją przygodę z piłką zaczynał klubie KS Grzegórzecki, gdzie miał najbliżej. Dziś stadion tego klubu nosi właśnie jego imię, mimo że nigdy nie zadebiutował w tej drużynie w rozgrywkach seniorskich. Wiślak przez przypadek Stało się tak, ponieważ już w wieku 14 lat zmienił klub. Gracz uczęszczał do szkoły, gdzie nauczycielem był Józef Kałuża. Legenda Cracovii dostrzegła duży potencjał u młodego zawodnika i namówiła go na treningi w Cracovii. W efekcie latem 1933 roku "Messu" z grupą kolegów piechotą udał się na stadion "Pasów". Tam jednak chłopcy spotkali się ze ścianą. Nie zostali wpuszczeni, ale nie zamierzali odpuścić. Postanowili przejść na drugą stronę Błoń, na obiekt Wisły. Życie pokazało, że była to bardzo dobra decyzja. Tam spotkali Adama Obrubańskiego - piłkarza, a potem działacza "Białej Gwiazdy", który zginął w 1940 roku w Katyniu. Zostali przyjęci z otwartymi rękami. Obrubański postanowił od razu ich sprawdzić i zmierzyli się z juniorami Wisły. Nieoczekiwanie wygrali ten mecz 7-1, mimo, że w bramce młodych piłkarzy z Reymonta stał Jerzy Jurowicz, który później został legendą klubu. Młodzian z rekordem Gracz też zapisał się w annałach i to na wiele lat. W pierwszej drużynie zadebiutował 8 września 1935 roku. Miał wtedy 16 lat i 36 dni. Niestety, debiut był bardzo nieudany, bo drużyna przegrała z Cracovią 0-5. Na kolejny występ musiał czekać aż 13 miesięcy. W składzie znalazł się dopiero 11 października 1936 roku, kiedy wystąpił w przegranym 1-2 spotkaniu z Wartą w Poznaniu. Tydzień później drużyna spisała się dużo lepiej. Pokonała Dąb Katowice 5-2. Gracz też potwierdził swój talent i zdobył dwie bramki. Miał wtedy 17 lat i 76 dni, dzięki czemu został najmłodszym strzelcem gola dla Wisły w ligowym meczu. Jego rekord przetrwał aż do 23 sierpnia 2019 roku, kiedy, w meczu z Jagiellonią Białystok, do siatki trafił Aleksander Buksa, który liczył sobie 16 lat i 220 dni. Piłkarski wirtuoz Gracz zaczął stanowić o sile Wisły. Grał w ataku, u boku Józefa Kohuta. Nie tylko przydomek miał podobny do Messiego. Argentyńczyka przypominał też posturą. Mierzył 163 cm i ważył 63 kg. Miał jednak instynkt do zdobywania bramek i imponował techniką. Były piłkarz Wisły i dziennikarz Stanisław Mielech tak wspominał Gracza w swojej książce "Gole, faule i ofsajdy": "Całkowicie panował nad piłką, umiał ją przyjmować w każdej pozycji, na każdej wysokości, i następnie podać celnie partnerowi. Gracz umiał ruszyć z miejsca atak jednym podaniem, celnym wypuszczeniem piłki w wolne pole partnerowi na dobieg. Grę na łączniku prowadził w nowoczesnym stylu, operując głęboko w tyłach, skąd posyłał w bój Kohuta lub Giergiela" - pisał. Do czasu wybuchu II wojny światowej opuścił tylko dwa ligowe spotkania Wisły. Podczas działań wojennych był jednym z najaktywniejszych "wiślaków". Jego wspomnienia ukazały się w 1988 roku, w programie zawodów o mistrzostwo II ligi, który wydała sekcja piłkarska GTS Wisła. W artykule "Chwila wspomnień Mieczysława Gracza", tak mówił o okresie wojennym: "Wojna przerwała rozgrywki ligowe, ale nadal kopaliśmy w piłkę. Trzeba było oczywiście być ostrożnym. Graliśmy w tym czasie na Zwierzynieckim, Juvenii, a także w Borku. Odbywały się nawet konspiracyjne mistrzostwa Krakowa. Po wojnie wróciłem zaraz do Wisły i wkrótce rozpoczęliśmy przygotowania do nowego sezonu. Największe moje sukcesy przypadają też na pierwsze lata po wyzwoleniu". Chuligan nie tylko na boisku Zanim przyszły powojenne sukcesy, Gracz wsławił się niechlubnym osiągnięciem. Był bardzo porywczy i na boisku często nie potrafił utrzymać nerwów na wodzy. To akurat różniło go od Messiego. "Messu" często prowokował rywali. Często jednak sam też dawał się wyprowadzić z równowagi. Tak było np. podczas konspiracyjnych derbów Krakowa. Przeciwnikiem była oczywiście Cracovia, ale stadiony obu klubów były okupowane, grano więc na Ludwinowie, na stadionie Garbarni, w miejscu obecnego stadionu Forum. Mecz cieszył się sporym zainteresowaniem. Pod koniec spotkania sędzia Tadeusz Mitusiński odgwizdał rzut karny dla Cracovii. W skutek tej decyzji rozpoczęła się awantura i meczu nie dokończono. - Do wykonania rzutu karnego oczywiście nie doszło, dlatego że była straszna przepychanka między zawodnikami Wisły, Cracovii i sędzią. Władysław Żak z Wisły zabrał piłkę i poszedł do szatni. Natomiast Mieczysław Gracz kopnął sędziego - tak ten mecz wspominał legendarny wychowawca wiślackiej młodzieży Stanisław Chemicz, w dokumencie zrealizowanym przez Discovery Historia o historii Wisły Kraków. - Awantura przeniosła się do Rynku Podgórskiego. Komendantem dzielnicy Podgórze był wtedy były piłkarz wiedeńskiej Vienny Hans Mitschke. Skomentował to w ten sposób: "kibice na całym świecie są jednakowi" - dodał Chemicz. Nie obyło się jednak bez represji. Jak relacjonuje "Historia Wisły", Gracza zdyskwalifikowano na kwartał, a Wisła musiała zapłacić 500 złotych kary. W 1952 roku "Messu" otrzymał jeszcze dotkliwszą karę. Został zdyskwalifikowany na 9 miesięcy, po tym, jak starł się z piłkarzem Wawelu Stanisławem Kalusem, który grał bardzo ostro. Po kolejnym faulu Gracz nie wytrzymał i krzyknął do rywala "Ty folksdojczu". Kalus nie wytrzymał i uderzył go w twarz, za co oczywiście wyleciał z boiska. Piłkarz Wisły jednak również nie uniknął kary, bo PZPN zdyskwalifikował obu zawodników. Potem Gracz wrócił na boisko, ale tylko wchodził z ławki w czterech spotkaniach i zdecydował się zakończyć karierę. Co ciekawe dużo gorzej Gracz zachował się w 1947 roku. Wtedy jednak mu się upiekło, być może dlatego, że incydent miał miejsce poza boiskiem, podczas zawodów bokserskich. "Po czwartej walce doszło do ubolewania godnych zajść: część publiczności, niezadowolona z ogłoszonego wyniku, przyznającego zwycięstwo zawodnikowi wrocławskiemu Waludze, gwizdami i krzykami protestowała przeciwko temu werdyktowi sędziowskiemu. W pewnym momencie rzucono na ring flaszkę z wódką, która rozpryskując się oblała sędziego Gruczyńskiego z Poznania. Na widowni powstała bójka, gdy okazało się, że flaszkę miał rzucić jeden z będących w nietrzeźwym stanie widzów. "Miotaczem" tym miał być podobno znany piłkarz krakowski i reprezentacyjny zawodnik Polski, Mieczysław Gracz (Wisła), któremu z pomocą przyszedł drugi pijak. Awanturę zlikwidowała milicja. Śledztwo w toku" - tak całe zajście relacjonował "Przegląd Sportowy". Gracz został zdyskwalifikowany na rok, ale w zawieszeniu na trzy lata. Wisła odebrała mu też opaskę kapitańską. "Ciekawe były też ustalenia i werdykt władz krakowskiego futbolu. Wysmażył komunikat, w którym ogłosił, iż Mieczysław Gracz sam przyznał, że na zawodach bokserskich w stanie nietrzeźwym wziął udział w ogólnej bijatyce. I ukarano go surową naganą ‘z poleceniem wywieszenia tego orzeczenia na tablicach ogłoszeń w świetlicach i na boiskach wszystkich klubów piłki nożnej w Krakowie w czasie od 1 maja do 30 czerwca’ - pisze o karze dla Gracza "Historia Wisły". Ważne ogniwo kadry Te zdarzenia nie powinny jednak przysłonić jego piłkarskiej wartości. W końcu nie byle kto zostaje reprezentantem Polski. W kadrze rozegrał 22 mecze i zdobył cztery bramki. Zadebiutował 11 czerwca 1947 roku w przegranym 1-3 meczu z Norwegią. Dwa pierwsze gole zdobył jeszcze w tym samym roku w spotkaniu ze Szwecją, które Polacy ponieśli porażkę 4-5. Później trafiał jeszcze w 1948 i w przedostatnim występie w 1950 roku przeciwko Czechosłowacji. Nie odbywały się wtedy żadne duże imprezy. W efekcie Gracz występował jedynie w spotkaniach towarzyskich. Ostatni mecz w biało-czerwonych barwach zagrał 30 października 1950 roku z Bułgarią. Pojawił się na boisku w 65. minucie. Sukcesy z Wisłą w dwóch rolach O wysoką stawkę rywalizował za to w barwach Wisły. Był jedną z czołowych postaci tego zespołu, zdobywając wiele bramek, choć nigdy nie był królem strzelców. Trzy razy z rzędu wygrał ligę, ale mistrzostwo zdobył tylko dwa razy - w 1949 i 1950 roku. Rok później Wisła też była najlepsza w lidze. Puchar Polski nabrał jednak większego prestiżu, bo patronatem te rozgrywki objął ówczesny Prezydent RP Bolesław Bierut. Z tego względu PZPN zdecydował się przyznać tytuł mistrza Polski zdobywcy pucharu, którym był Ruch Chorzów. Gracz zakończył karierę w 1953 roku. Ostani mecz zagrał 15 sierpnia, a Wisła przegrała z Wawelem 1-2. Później skupił się na pracy szkoleniowej. Ostatnią bramkę w barwach Wisły zdobył 1 listopada 1951 roku przeciwko Polonii Warszawa. W sumie w lidze trafiał 88 razy. We wszystkich rozgrywkach, dla klubu z Reymonta strzelił 133 gole. Jako trener, trzy razy prowadził "Białą Gwiazdę". W latach 1954 -1955 wspólnie z Czesławem Skoraczyńskim. Potem pracował już samodzielnie. Było to w okresach od 1961 do 1962 roku i od 1967 do 1969. W 1967 roku zdobył Puchar Polski. Prowadził też: Olimpię Poznań, Zawiszę Bydgoszcz, Garbarnię Kraków, Avię Świdnik, Wisłokę Dębica, Stal Zawadzkie i Górnik Libiąż. "Prowadziłem wiele zespołów ligowych, w tym także Wisłę. Praca szkoleniowca była bardzo wyczerpująca, nerwowa, wolałem grać pięć meczy niż prowadzić jeden w roli trenera" - wspominał Gracz, we wspomnianym przewodniku ligowym wydanym przez Wisłę. Zmarł w 1991 roku. Został pochowany na Cmentarzu Rakowickim, niedaleko mogiły Józefa Kohuta, z którym przez wiele lat stanowił o sile ataku Wisły. Pogrzeb odbył się z wielkimi honorami, w obecności wielu kibiców, działaczy i pocztu sztandarowego "Białej Gwiazdy". Byli obecni też jego koledzy z boiska, z którymi rywalizował np. Gerard Cieślik, który był przyjacielem Gracza. Mieczysław Gracz (urodzony 3 sierpnia 1919 w Krakowie, zmarł 21 stycznia 1991 roku w Krakowie) Kariera piłkarska: 1935-1953 Wisła Kraków (163 mecze - 133 gole) 1947- 1950 Reprezentacja Polski (22 mecze - 4 gole) Sukcesy:Mistrzostwo Polski - 1949, 1950Kariera trenerska: 1954-1955, 1961-1962 i 1967-1969 Wisła Kraków 1962 Olimpia Poznań 1965-1967 Zawisza Bydgoszcz 1970 Garbarnia Kraków 1971-1972 Avia Świdnik 1972 Wisłoka Dębica Stal Zawadzkie Górnik Libiąż Opracował: Michał Przybycień