Rywalizacja najszybszych alpejczyków miała zostać rozegrana już w niedzielę, jednak porywisty wiatr uniemożliwił bezpieczne przeprowadzenie zawodów. Co prawda organizatorzy kilkukrotnie przekładali start, ale ostatecznie zostali zmuszeni, by przenieść zmagania na kolejny dzień i "wcisnąć" go pomiędzy przejazdy slalomu giganta kobiet. Trasa olimpijska okazała się ciekawa i selektywna. Zjazdu nie ukończyli m.in Niemiec Dominik Schwaiger czy Włoch Chrisof Innerhofer. Sporo mówiło się o tym, że jednym z głównych faworytów jest Norweg Aleksander Aamodt Kilde, ale ostatecznie nieco niespodziewanie nie zmieścił się w ogóle na podium. Czytaj także: <a href="https://sport.interia.pl/raporty/raport-pekin-2022/aktualnosci/news-pekin-2022-terminarz-zimowych-igrzysk-sprawdz-kiedy-skacza-p,nId,5559204#naglowek-pekin-2022-terminarz-igrzysk-program-2-lutego-2022-sroda">Zobacz terminarz igrzysk w Pekinie</a>Najlepiej z trasą zjazdu poradził sobie Szwajcar Beat Feuz, który pokonał ją w czasie 1,42.69. O zaledwie 0,1 sekund wyprzedził weterana alpejskich tras 41-letniego Francuza Johana Clareya, dla którego był to pierwszy w karierze olimpijski krążek. Na najniższym stopniu podium stanął Austriak Matthias Mayer, ze stratą 0,16 sekundy do zwycięzcy.Polacy w zjeździe nie startowali.