Jego dziadek był koszykarzem Wisły, a tata Jakub grał w drużynie Wawelu oraz był trenerem swojego syna. To on chciał zarazić młodego Kądziołkę sportem, choć początkowo wcale nie była to koszykówka. - Tata bardzo chciał, żebym uprawiał gimnastykę, ponieważ uważał, że to bardzo fajny sport. Trenowałem za małolata, gdy miałem siedem lub osiem lat. Prezentowałem się strasznie pokracznie, nie odnosiłem sukcesów. Robiłem to tylko po to, by się ruszać, podejmować jakąś aktywność - zdradza zawodnik Oknoplastu w rozmowie z Interią. Przed pojawieniem się na koszykarskim parkiecie, Kądziołka sprawdził się jeszcze w sztukach walki i radził sobie znacznie lepiej niż w gimnastyce. - W kung-fu szło mi bardzo dobrze. Wszystkie egzaminy zdawałem z wyróżnieniem. Podobało mi się to, ale wykruszyłem się, bo przyszła koszykówka, która jeszcze bardziej przypadła mi do gustu - przyznał Kądziołka. 15-latek przyszedł na świat w walentynki, co w kontekście sportu można traktować symbolicznie. Teraz to basket jest jego największą miłością. Kądziołka to uniwersalny koszykarz, który potrafi sobie poradzić w wielu sytuacjach. - Jestem typowym "zadaniowcem", który nie ma swojej pozycji. Wywiązuję się tylko z poszczególnych obowiązków w trakcie meczu, jak choćby krycie danego zawodnika - stwierdza Kądziołka. W lutym zawodnicy drużyny Oknoplast Basket Kraków mieli okazję zaprezentować się jako gospodarze w Młodzieżowych Europejskich Pucharów CE EYBL. Na własnym terenie musieli uznać wyższość trzech rywali: Interu Bratysława, CB Alcala Madryt oraz MBA Prievizda. Wygrali tylko w starciu z UKS Praga. - Turniej był bardzo ciekawy ze względu na to, że mogliśmy się zmierzyć z drużynami z różnych krajów. Dzięki temu jesteśmy w stanie określić, gdzie jesteśmy. Zobaczyliśmy, że motorycznie jesteśmy świetnie przygotowani i pod tym względem możemy rywalizować z drużynami na arenie międzynarodowej. Podczas zmagań doświadczyłem niecodziennej rzeczy, gdy musiałem kryć zawodnika, który był znacznie wyższy ode mnie - ja mierzę 170 cm, a on miał ponad dwa metry - wspomina Kądziołka. Wspomnianym przeciwnikiem był Bassali Bagayoko, mierzący 205 cm koszykarz ekipy z Madrytu. To on przesądził o końcowym wyniku meczu Oknoplastu z Hiszpanami, którzy wygrali 94:59. - Wyszliśmy na ten mecz na luzie, z myślą że i tak przegramy. Chcieliśmy jednak pokazać charakter na boisku. Do drugiej kwarty nasi rywale myśleli podobnie. Później jednak troszkę się już zdenerwowali i Bakayoko zrobił swoje - opisuje boiskowe zdarzenia koszykarz Oknoplastu. Kądziołka, wraz z kolegami z rocznika 2005, występuje w rozgrywkach ligowych w drużynach U-14 i U-15. Swoje umiejętności szlifuje niemal codziennie. - Obecnie trenujemy siedem razy w tygodniu, co jest bardzo dobrą rzeczą. Gdyby nie sponsor i Park Wodny, pewnie tygodniowo trenowalibyśmy trzy razy - wyraża swą radość 15-latek. Adept koszykówki uczy się w Szkole Gortata, gdzie w ramach WF-u może odbywać dodatkowe jednostki treningowe. Jak sam przyznaje, połączenie regularnych treningów z nauką nie jest łatwe. - Czasami bywa trudno. Zauważyłem, że mam bardzo mało czasu. Moje dni wyglądają zazwyczaj tak, że o 7 rano mam trening, później idę do szkoły, potem mam kolejny trening, wracam do domu i idę spać. Ciężko jest znaleźć w tym wszystkim czas dla siebie, by umówić się ze znajomymi spoza grona koszykarskiego - przyznaje Kądziołka. Mimo braku wolnego czasu, nastolatek potrafi pogodzić wszystkie obowiązki. - Większych problemów w szkole nigdy nie miałem. Jestem już po egzaminach ósmoklasisty, więc pozwoliłem sobie też na odrobinę luzu, ale z ocenami nie jest źle - mówi uczeń Szkoły Gortata. Kądziołka ma świadomość, że nie każdy jest w stanie zostać zawodowym sportowcem. - Wiadomo, nie można zakładać, że na pewno będę koszykarzem i będę z tego żył. Jest to rzecz poboczna, na której jednak bardzo mi zależy. Świetnie byłoby zostać profesjonalnym zawodnikiem i grać chociażby w dobrej, polskiej lidze, lecz nie można brać tego za pewnik - stwierdza szczerze. Koszykarz Oknoplastu przyznaje, że tragiczna śmierć Kobego Bryanta była tematem rozmów w szatni jego drużyny. - Rozmawialiśmy o tym dużo, bo wiadomo że Kobe wykonał niesamowitą pracę dla całego świata koszykówki. Wprowadził swoją grą słynną "mamba mentality". Osobiście nie przeżywam jednak tego jakoś bardzo. Nie jest to bowiem zawodnik, którego przebieg kariery bacznie obserwowałem. Mam przecież dopiero 15 lat - zdradza Kądziołka. Tomasz Brożek