Początek piątkowego konkursu o mistrzostwo świata zaplanowano na godzinę 17. "Biało-Czerwoni" awansowali w komplecie, a najlepszym z nich był Żyła. Kwalifikacje wygrał Austriak Stefan Kraft przed Norwegiem Johannem Andre Forfangiem i broniącym tytułu Niemcem Markusem Eisenbichlerem. Na skoczni normalnej Żyła "odpalił" dopiero w serii próbnej przed konkursem, na dużej, już w kwalifikacjach, pokazał, że nadal jest mocny. Jak będzie w piątek? - Zrobię swoje, a co z tego wyjdzie? Są dwa wyjścia - śmiał się nasz skoczek. Być albo nie być Myśli o drugim medalu w Oberstdorfie siedzą w jego głowie? - Jak jestem dobrze nakręcony, to ciężko się ze mną dogadać. Mam taki pomysł, żeby się dobrze zmotywować. Wtedy jest tu i teraz, być albo nie być, wszystko albo nic - podkreślił Żyła. W kwalifikacjach Polak poszybował na 127 m z 16. belki. Taką samą odległość z 15. belki uzyskał zwycięski Kraft. Spory wpływ na wyniki miał jednak zmienny wiatr. - Mój skok był w porządku, ale jeszcze trochę mu brakowało. Dziś jeszcze podszedłem tak trochę treningowo, na luzie. Jutro się bawimy - powiedział Żyła. Jak zaznaczył, nie było problemu z przejściem na dużą skocznię, bo obie są nowoczesne i do siebie podobne. - Jeśli jest się w dobrej dyspozycji, wszędzie można polatać - stwierdził. Zrobić swoje Żyła zapewnił, że jest skoncentrowany i nie myśli już o medalu z pierwszego konkursu. - Było trochę zamieszania, choć to największe nie całkiem pamiętam - powiedział ze śmiechem. W piątkowym konkursie warunki niekoniecznie będą sprawiedliwe, bo zapowiadane jest pogorszenie pogody. - To normalne, jak to w skokach bywa, będzie albo nie będzie - nie przejmuje się Żyła. - Trzeba swoje zrobić, najlepiej jak się potrafi - podsumował. Z Oberstdorfu Waldemar Stelmach