W czwartek najlepsze zawodniczki powalczą o tytuł mistrzyni świata na skoczni normalnej w Oberstdorfie. Polską kadrą kobiecą dowodzi trener Łukasz Kruczek, który w przeszłości prowadził reprezentację mężczyzn.- Podchodzę do pracy z dziewczynami z całą pokorą. Jak ktoś, kto chce się uczyć nowych rzeczy. Dawne sukcesy i porażki to przeszłość. Dziś mam nowe wyzwania. Pierwsze co mnie zaskoczyło to reakcje zawodniczek. Tam gdzie chłopaki świętują sukcesy, skacząc i przybijając "piątki", dziewczyny potrafią się popłakać ze wzruszenia i emocji. Jak trener widzi płaczącą zawodniczkę, musi wiedzieć, że ona w ten sposób odreagowuje stres. To samo było po ciężkich treningach. Chłopaki reagowali natychmiast: mówili co im się podoba, lub nie. Dziewczyny muszą mieć czas do namysłu. I dopiero po jakimś czasie dowiaduję się, czy im te specjalistyczne zajęcia pomogły, czy widzą w nich sens - przyznał trener Kruczek kilka dni temu w rozmowie z Interią.Swój czas do namysłu wykorzystała już Kamila Karpiel, która w wypowiedzi portalu Skijumping.pl przyznała, że "megaciężko pracuje się jej z trenerem Łukaszem".Wypowiedź ta dotarła do uszu Adama Małysza, który w mocnych słowach napomniał 19-letnią zawodniczkę na łamach "Gazety Wyborczej". - W dni startów powinna się maksymalnie koncentrować na skokach. Powiedziała, że trener Kruczek jeszcze nie umie się wpasować w jej strategię trenowania. Więc to trener ma się dostosować? - spytał retorycznie Adam Małysz. - Mam wrażenie, że Kamila chciałaby trenera, który dostosowałby się do ćwiczeń, jakie ona chce wykonywać, bo akurat te lubi. Oraz do pory, w której chce je wykonywać. Tymczasem nie tędy droga - dodał dyrektor PZN.W czwartkowych zawodach mistrzostw świata wystąpią dwie reprezentantki Polski - Anna Twardosz i Kinga Rajda. Początek zmagań o godzinie 17. Relacja w Interii. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź! TB