Senegalczycy wcale nie zagrali na niebotycznym poziomie. Więcej, zespół z Afryki zaprezentował się równie średnio w starciu z naszą kadrą, ale to piłkarze Adama Nawałki w kluczowych momentach meczu przypominali nowicjuszów, a nie zawodników na co dzień grających w renomowanych klubach w Europie. O ile pierwsza stracona bramka, po rykoszecie od Thiago Cionka, jeszcze do pewnego stopnia była dziełem przypadku, to przy drugiej seria błędów i wielka niefrasobliwość kilku piłkarzy wołała o pomstę do nieba. Zaczął Grzegorz Krychowiak, który po podaniu głową od Michała Pazdana, posłał "świecę" do tyłu, gdzie fatalne zachowanie rozkojarzonego Jana Bednarka i nieudane wyjście z bramki Wojciecha Szczęsnego wykorzystał M'Baye Niang. Za tę interwencję poza "16" <a href="https://eurosport.interia.pl/raporty/raport-ms-rosja-2018/reprezentacja-polski/news-mundial-2018-maciej-szczesny-ostro-o-bledzie-syna-wojciecha,nId,2596164" target="_blank">suchej nitki na swoim synu nie pozostawił były znakomity bramkarz Maciej Szczęsny</a>, obecnie ekspert TVP, gdy podczas analizy chronologii zdarzeń doszedł do golkipera Juventusu Turyn. - Dopełnieniem wszystkiego była przebieżka naszego bramkarza przy drugim golu. Chyba do kiosku z napojami wyskokowymi. Senegalczyk strzelił bramkę, nie mając z tym żadnego kłopotu, do pustej. No, wstyd i hańba - gorzko stwierdził Szczęsny senior na antenie TVP Sport. Wielu przyklasnęło ocenie eksperta, jednocześnie słusznie opiniując, że to na pewno nie ociepli chłodnych stosunków na linii ojciec - syn. Zastanawiano się, czy z odpowiedzią pospieszy słynący z równie ciętego języka Wojciech i bramkarz kadry, pośrednio, właśnie odpowiedział na krytykę swojego rodzica. - Ani Grzesiek Krychowiak, ani Janek Bednarek nie widzieli, że zawodnik rywali wchodzi na boisko. Byłem jedynym, który zdawał sobie sprawę z zagrożenia. Widziałem, że "śmierdzi" i chciałem to ratować. Nie zdążyłem, ale nie mam do siebie większych pretensji o tę interwencję. Tylko ja mogłem cokolwiek zrobić, a w takich sytuacjach nie kalkuluję, grając na alibi. Fatalny zbieg okoliczności. Nie wyszło - powiedział Wojciech Szczęsny w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". AG