- To jest poważna kontuzja. Minęły dopiero dwa tygodnie. Gdybym nie czuł bólu, pewnie dziś bym zagrał - mówił filar polskiej defensywy Kamil Glik po porażce Polaków 1-2 z Senegalem na mundialu w Rosji.
- Od kilku dni trenuję, robię jakąś tam pracę. Wczoraj przeprowadziłem cały trening - mówił Glik, którego zabrakło na boisku w najważniejszym meczu Orłów od lat.
- Jest lepiej, ale to jest poważna kontuzja. Minęły dopiero da tygodnie. Powiedzmy sobie szczerze, że to jest nic. Ale jest lepiej i zobaczymy. Gdybym nie czuł bólu, to pewnie dzisiaj bym grał - powiedział reprezentant Polski.
- Liczyliśmy, że wywieziemy korzystny wynik, nie udało się. Zostały dwa mecze, musimy walczyć, co mamy zrobić - bezradnie rozkładał ręce Glik.
Defensywa naszej drużyny bez Glika nie stanowiła monolitu.
- Nie jestem przyzwyczajony do oglądania meczów z ławki, czy z trybuny, bo przez całą karierę w klubach, w których grałem, byłem raczej podstawowym zawodnikiem. Jest to dla mnie nowość, lepiej byłoby być na boisku i kolegom pomóc - zaznaczył.
- Byłem na ławce, więc jestem do dyspozycji trenera - powiedział, pytany, czy mógłby zagrać przeciwko Senegalowi, mimo kontuzji.
Czego, jego zdaniem, zabrakło Polakom w spotkaniu z Senegalem?
- Pierwsza połowa była słaba w naszym wykonaniu, druga trochę lepsza. Jako piłkarzowi ciężko mi oceniać kolegów na gorąco - mówił.
- Mamy zero punktów, Japonia i Senegal trzy. Następny mecz jest fundamentalny i pokaże nam, czy mamy dalej szansę coś zrobić na tych mistrzostwach czy nie - dodał.
Z Moskwy Michał Białoński, Remigiusz Półtorak i Rafał Walerowski