To nie był najbardziej idealny scenariusz dla Francuzów przed starciem z amerykańską ekipą, która dwukrotnie zdobywała ostatnio mistrzostwo świata, a ostatni mecz na mundialu przegrała w... 2006 roku. Najpierw fatalna i nieoczekiwana porażka z Australią (98:100), potem 1500 kilometrów i dziewięć godzin w podróży samolotem i autokarem, wreszcie anulowany jedyny trening, który miał odbyć się przed kluczowym ćwierćfinałem. A jednak podopieczni Vincenta Colleta, z czterema graczami z NBA w pierwszej piątce (Batum, Fournier, Gobert, Ntilikina) zaczęli bardzo dobrze i mieli przewagę przez większą część I kwarty zakończonej ostatecznie remisem 18:18. W drugiej odsłonie Amerykanie znowu dali się zepchnąć do obrony, pozwalając rywalom na pięciopunktowe prowadzenie (27:22), najwyższe dotychczas. Gracze Gregga Popovicha szybko wrócili jednak do gry, m.in. po znakomitym przechwycie i wykończeniu akcji przez Mitchella.Gracz Utah Jazz spisywał się znakomicie. Atutem Francuzów w II kwarcie były jednak rzuty za trzy Evana Fourniera. Dzięki nim przewaga znowu wzrastała do kilku punktów. Tuż przed końcem wynosiła nawet 45:37, ale w ostatniej akcji Mitchell, odważnym wejściem pod kosz, zmniejszył ją do 45:39. Amerykanie długo nie mogli jednak złapać właściwego rytmu. W III kwarcie przewaga wzrosła już do 10 punktów, przede wszystkim po akcji Batuma za trzy z faulem! Dopiero bardziej agresywna gra w obronie, trochę szczęścia i znakomita postawa Mitchella znowu dały nadzieję ekipie Popovicha (60:60). Obraz meczu w tej kwarcie całkowicie się zmienił, a kolejny rzut Mitchella - za trzy - bardzo szczęśliwie trafił do kosza. Przed ostatnią częścią gry Amerykanie prowadzili 66:63. I zaczęli powiększać przewagę (72:65, potem 76:71). Szybko jednak stało się jasne, że Francuzi nie poddadzą się bez walki. Rzut za trzy Ntilikiny doprowadził do remisu (76:76), a Fournier i Gobert dali im nawet prowadzenie, po raz pierwszy od trzeciej kwarty. Takiej szansy reprezentanci Francji nie wypuścili już do końca. Tym bardziej, że Amerykanie popełniali zbyt dużo błędów. Ostatecznie przegrali aż 10 punktami. Co oznacza taki wynik? Awans Francuzów do półfinału nie jest dobrą informacją dla polskiej kadry. Dlatego, że bezpośrednią kwalifikację na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie w Tokio uzyskają dwie najlepsze drużyny z Europy. W tej chwili w półfinale są już Francja i Hiszpania. Polakom pozostała więc walka o jak najlepsze miejsce na mistrzostwach świata. W czwartek podopieczni Mike’a Taylora zagrają z Czechami, którzy przegrali z Australią. Ćwierćfinał mistrzostw świata koszykarzy: Francja - Stany Zjednoczone 89:79 (18:18, 27:21, 18:27, 24:12) RP