"Upokorzenie przed całym światem", "Największy koszmar mistrza", "Mecz, o którym trzeba zapomnieć" - to nagłówki hiszpańskich serwisów internetowych. "Najgorszy w historii początek mundialu, najgorszy możliwy pierwszy występ w roli obrońców tytułu. Wicemistrzowie świata z 2010 roku zagrali bardzo solidnie, o dwa tempa szybciej od ekipy, z którą cztery lata temu przegrali w finale" - ocenił dziennikarz "El Pais". Hiszpanie rozpoczęli dobrze. Kontrolowali wydarzenia na boisku, a od 27. minuty prowadzili 1-0 po rzucie karnym, wykorzystanym przez Xabiego Alonso. Holendrzy wyrównani jeszcze przed przerwą, a w drugiej połowie zdobyli jeszcze cztery bramki. Jak zauważono, po tym rozstrzygnięciu awans Hiszpanii do ćwierćfinału będzie skomplikowany z dwóch powodów: po pierwsze, trzeba pokonać Chile i Australię w grupie B, po drugie, jeśli to się uda, w 1/8 finału "La Roja" trafi najprawdopodobniej na Brazylię. "Nigdy wcześniej panujący mistrzowie nie przegrali tak wysoko. Pięciu goli Hiszpania nie straciła od 1966 roku, kiedy uległa Szkocji 2-6. W sobotę ciągu 21 minut wyciągała piłkę z siatki więcej razy - trzy - niż przez cały mundial w 2010 roku" - zauważono. "Na nic zdała się początkowa dominacja i gol Xabiego Alonso. Gdy Hiszpanie myśleli już o przerwie, znikąd pojawił się Robin van Persie i wyrównał strzałem głową. Zupełnie nie zrozumieli się Gerard Pique i Sergio Ramos, a gra całego zespołu stała się bezbarwna, wręcz bolesna" - relacjonował "El Pais". Z nieco większym optymizmem do wyniku podszedł "As". "To czarna noc dla hiszpańskiego futbolu, ale ten zespół i jego trener zasłużyli na kredyt zaufania, którego nie możemy mu odebrać po jednej porażce, nieważne jak dotkliwej" - podkreślono. Dziennikarz serwisu dodał jednak, że konieczne jest wyciągnięcie wniosków, złożenie samokrytyki i wyeliminowanie błędów przed środkowym spotkaniem z Chile. "Swojego dnia nie miała cała obrona, słabo spisał się też bramkarz Iker Casillas. Kapitan popełnił kilka błędów, do których nas nie przyzwyczaił" - napisano. Przebieg piątkowego meczu zupełnie zbił z tropu reportera "Marki", który relacjonował spotkanie na żywo ze stadionu w Salvadorze. "O czym mam teraz mówić, co napisać? Porażka jest dotkliwa, emocje nie są miłe, ale jeśli nie będziemy wierzyć w tych piłkarzy, to w kogo? Bądźmy dobrej myśli, to jeszcze nie koniec!" - apelował dziennikarz. Hiszpanów czekają jeszcze grupowe starcia z Chile oraz Australią. Zwycięzca grupy B zagra z drugą drużyną grupy A, i odwrotnie. Jeśli obrońcy tytułu wywalczą awans, zmierzą się z Brazylią, Meksykiem, Chorwacją lub Kamerunem. "W Brazylii Hiszpania nie ma już marginesu błędu" - podsumował "El Pais".