Polska z Ukrainą, a Czechy z Iranem zagrają w poniedziałek we Wrocławiu w pierwszym dniu turnieju piłkarzy ręcznych Christmas Cup. Dla biało-czerwonych będzie to przedostatni poważny test przed rozpoczynającymi się 15 stycznia mistrzostwami Europy 2016.
Wrocławski turniej potrwa dwa dni. We wtorek o pierwsze miejsce zmierzą się zwycięzcy poniedziałkowych pojedynków, a przegrani zagrają o trzecią pozycję. Teoretycznie w finale Polska powinna zagrać z Czechami, ale zawodnicy biało-czerwonych są powściągliwi w prognozowaniu.
Wynika to m.in. z tego, że przed wyjazdem na święta mieli bardzo ciężki obóz w Płocku, gdzie praktycznie w ogóle nie mieli styczności z piłką ręczną.
"Trenowaliśmy po trzy razy dziennie, a były też takie dwa dni, kiedy mieliśmy cztery jednostki treningowe. Było bieganie, siła, ale też piłka nożna. Po rozegraniu iluś już tam meczów w tym sezonie mieliśmy odpocząć od piłki ręcznej i za nią zatęsknić. I powiem szczerze, że ja ten głód gry już czuję. Te pierwsze mecze mogą być jednak ciężkie, bo cały czas czujemy zgrupowanie w Płocku" - przyznał skrzydłowy polskiej reprezentacji Adam Wiśniewski.
W podobnym tonie wypowiadał się inny skrzydłowy Adam Daszek, który dodał, że w tej chwili trudno powiedzieć, jaką formę drużyna zaprezentuje w poniedziałek w meczu z Ukrainą.
"Jesteśmy po bardzo ciężkim okresie, gdzie mocno dostaliśmy w kość i na pewno będzie to miało wpływ na naszą grę we Wrocławiu. To jednak nie oznacza, że nie będziemy się starali. Cały czas trwa walka o miejsce w kadrze na Euro i nikt nie będzie się oszczędzał, bo stawka jest duża. Ktoś będzie musiał wypaść, bo wszyscy nie mogą znaleźć się w zespole na mistrzostwa" - zauważył Daszek.
Po meczach we Wrocławiu reprezentację biało-czerwonych czeka jeszcze zgrupowanie i turniej w Hiszpanii.
Zdaniem Wiśniewskiego, przed wyjazdem na Półwysep Iberyjski trener Michael Biegler będzie chciał już mieć wyselekcjonowaną kadrę na Euro.
"To będą już ostatnie sprawdziany i trener pewnie będzie chciał wcześniej zakończyć selekcję. Ale my o tym nie myślimy. Robimy swoje i ciężko harujemy. Teraz gramy we Wrocławiu i chociaż za nami trudny okres, to jesteśmy gotowi na te dwa mecze. Sam jestem ciekawy, czy trener będzie eksperymentował z ustawieniem we Wrocławiu, czy będziemy dopracowywać to, co było wcześniej wypracowane. Wszystko okaże się w poniedziałek i wtorek" - powiedział Wiśniewski.
Jak zapewnili organizatorzy wrocławskiego turnieju, Hala Stulecia w poniedziałek i wtorek będzie wypełniona do ostatniego miejsca, czyli na trybunach zasiądzie po 4,5 tys. kibiców.
Podsumowując Wiśniewski ze śmiechem przyznał, że jeszcze nie odliczają dni do rozpoczynających się 15 stycznia w Polsce mistrzostw Europy. "Przed świętami mówiłem, że przed nami jeszcze święta, a teraz powiem, że przed nami jeszcze Sylwester. Ale tak na poważnie, to pewnie z dnia na dzień napięcie będzie rosło. Poza tym kibice i dziennikarze nam przypominają, że zbliża się ten wielki turniej" - zakończył skrzydłowy.
Poniedziałek
Czechy - Iran (godz. 17.30)
Polska - Ukraina (godz. 20.30)
Wtorek
Mecz o trzecie miejsce (godz. 17.30)
Finał (godz. 20.30)