Sposób, w jaki polscy siatkarze wygrali z Belgią, był najlepszą odpowiedzią na wywalczone w kiepskim stylu zwycięstwo z Grecją. Tym razem Polacy kontrolowali przebieg spotkania, błyszcząc szczególnie w bloku. Nic dziwnego, że po meczu Heynen wyglądał na zrelaksowanego. - Najważniejsze, że wygraliśmy. W tym turnieju w każdym meczu jest jednak trudno. Podobnie było w drugim secie z Belgią. Gdybyśmy go przegrali, przeżywalibyśmy podobną sytuację, jak dzień wcześniej. Tym razem byliśmy jednak zdecydowanie skuteczniejsi. Łomacz i Kaczmarek wykonali dobrą robotę. Nauczyliśmy się wygrywać w trudnych momentach. Powoli, powoli widzę progres w naszej grze. Może nie byliśmy na czas gotowi, w pełni formy, ale zbliżamy się do niej - przekonuje trener Polaków. Dwaj zawodnicy, o których wspomniał Heynen, spisali się w poniedziałek bez zarzutu. Grzegorz Łomacz długo czekał na spotkanie, w którym dostanie dłuższą szansę od trenera - niemal całe igrzyska olimpijskie spędził w kwadracie dla rezerwowych. Kaczmarek z kolei nie tylko świetnie spisał się w ataku i na zagrywce, ale jego żywiołowe reakcje wyraźnie pomogły napełnić kolegów dobrą energią. - Nie lubię nazywania tych zawodników graczami drugiego planu. Łukasz i Łomacz również z Grecją rozegrali dobre zawody, ale podjąłem decyzję, by wpuścić na boisko wszystkich zawodników. Musieliśmy wygrać. Stwierdziłem więc, że warto dać im szansę również z Belgią. Obaj pojawili się w pierwszej szóstce i dobrze się spisali. Teraz nie wiem, który skład jest najlepszy: jeśli Łukasz będzie grać tak, jak dziś, musi być na parkiecie! - uśmiecha się selekcjoner Polaków. ME siatkarzy. Polacy nie zawiedli córki Heynena Zawodnicy Heynena opuszczali boisko z uśmiechem na ustach i tym razem w strefie wywiadów nie usłyszeli pytań o nerwowe chwile na boisku czy nieudane zagrania. Mimo pochwał kierowanych pod adresem swoich siatkarzy Heynen przyznaje jednak, że nie może być w pełni usatysfakcjonowany z gry drużyny. - Wiele rzeczy nie działa jeszcze w stu procentach. Nie jest łatwo, gdy zawodnicy muszą przygotowywać się do meczów przez trzy dni z rzędu. To było nasze czwarte spotkanie w ciągu pięciu dni, taki rytm kosztuje mnóstwo energii. W dodatku jesteśmy po długim i trudnym sezonie. Widzę wiele małych rzeczy do poprawy. Ale teraz gramy w rytmie mecz, dzień przerwy, mecz, dwa dni przerwy i znów mecz. To daje nam nieco większy margines na podnoszenie naszego poziomu - ocenia Belg. Przed spotkaniem ze swoimi rodakami Heynen wyjawił, że ten mecz będzie mieć szczególne znaczenie dla jego córki. Z uśmiechem opowiadał, że ostrzegała go, że to właśnie to spotkanie koniecznie musi wygrać. - Oznajmiła, że nie mogę przegrać meczu z Belgią, bo nazajutrz nie będzie mogła pokazać się w szkole. Miałem więc tę datę opisaną jako najważniejszy mecz ostatnich trzech lat dla moich córek. Zawodnicy zostali ostrzeżeni, że moja córka siedzi w domu i czuwa - dodał Belg po spotkaniu. Damian Gołąb Kiedy i gdzie oglądać Polaków na ME? - sprawdź już teraz!