Dla "Biało-Czerwonych" spotkanie nie miało większego znaczenia. Bez względu na wynik podopieczni Vitala Heynena mieli zapewniony awans do 1/8 finału z pierwszego miejsca. W dotychczasowych spotkaniach mistrzowie świata stracili tylko jednego seta. Miało to miejsce na początku turnieju z Estonią. Potem Polacy pokonali po 3:0 kolejno: Holandię, Czechy i Czarnogórę.Ukraińcy przystąpili do starcia z Polską pewni udziału w kolejnej rundzie. Mogli jeszcze wyprzedzić w wyprzedzić w tabeli Holandię i zakończyć fazę grupową na drugim miejscu, ale warunek był jeden - zwycięstwo. "Biało-Czerwoni" jednak błyskawicznie pozbawili ich złudzeń. Wynik spotkania zadecydował o końcowej kolejności w grupie D. Pierwsze miejsce zajęli Polacy, drugie Holendrzy, trzecie Ukraińcy, a czwarte Czesi. Te zespoły awansowały do kolejnej rundy. Z turnieju odpadli Estończycy i Czarnogórcy. Polacy w 1/8 finału zmierzą się w Apeldoorn z Hiszpanią, czwartą ekipą grupy B. Polska - Ukraina 3:0 (25:17, 25:16, 25:15) Polska: Maciej Muzaj, Wilfredo Leon, Fabian Drzyzga, Piotr Nowakowski, Michał Kubiak, Mateusz Bieniek, Paweł Zatorski (libero) oraz Marcin Komenda, Dawid Konarski, Artur Szalpuk, Aleksander Śliwka, Jakub Kochanowski, Karol Kłos Ukraina: Oleg Płotnicki, Dmytro Wiecki, Jurij Semeniuk, Władysław Didenko, Jan Jereszczenko, Dmytro Terjomenko, Horden Browa (libero) oraz Denys Fomin (libero), Timofij Polujan, Maksym Drozd, Wołodymir Kowalczuk, Oleg Szweczenko, Ołeksandr Hladenko, Jurij Tomyn. I set Trener Heynen nie zastosował taryfy ulgowej i posłał w bój pierwszą "szóstkę". Polacy rozpoczęli pojedynek dynamicznie, jakby chcieli od samego początku pokazać rywalom, kto jest lepszy. Aplauz kibiców wzbudzały mocne ataki naszego kapitana Michała Kubiaka. Mistrzowie świata szybko "odskoczyli" na 4:1. Przewaga została roztrwoniona, kiedy w polu zagrywki stanął Jan Jereszczenko. Ukrainiec popisał się asem, potem sprawił Polakom na tyle duże problemy w przyjęciu, że Maciej Muzaj z wysokiej piłki zaatakował w aut (6:6). Wyrównana walka trwała tylko chwilę. Wystarczyła seria świetnych serwisów Muzaja oraz Wilfredo Leona, żeby Polacy odbudowali bezpieczne prowadzenie (12:8). O czas poprosił wówczas trener Ukrainy. Jego podopieczni mieli jednak duże kłopoty w przyjęciu. Kolejną serię "Biało-Czerwoni" zanotowali przy serwisie Piotra Nowakowskiego (16:10). Ukraińcy starali się ryzykować w polu zagrywki, żeby odrzucić nasz zespół od siatki. Zdawali sobie sprawę, że jeśli im się to nie uda, to nie będą w stanie zatrzymać Polaków. Serwowali mocno, ale najczęściej posyłali piłkę w siatkę lub w aut. "Biało-Czerwoni" dostawali więc punty za darmo. Mistrzowie świata prowadzili już 20:13. Wtedy przytrafiło nam się kilka błędów (m.in. nieudane ataki Kubiaka i Leona) dzięki czemu rywale odrobili część strat. Finisz Orłów był imponujący. W roli głównej wystąpił Bieniek, który zdobył dwa ostatnie punkty w tym secie. Polacy wygrali wysoko 25:17. II set Selekcjoner Ukrainy Ugis Krastins widząc, że większych szans z Polakami nie ma, postanowił dać odpocząć swoim podstawowym zawodnikom z myślą o 1/8 finału i wystawił na boisko rezerwy. Na taki krok nie zdecydował się Heynen. Tak duże zmiany w zespole rywali nie wpłynęły na postawę "Biało-Czerwonych". Mistrzowie świata w pełni dominowali na boisku. Polacy prowadzili 7:3, 12:5. Przy stanie 14:8 Heynen zdecydował się na rzadko spotykany krok na siatkarskich boiskach - Belg wymienił całą szóstkę. Obraz gry nie uległ zmianie. Różnica klas była aż nadto widoczna. Polacy grali swobodnie i bezlitośnie punktowali rywali, którzy tylko fragmentami nawiązywali w miarę wyrównaną walkę i to zazwyczaj wtedy, kiedy "siadła" im zagrywka. III set Trzecią partię efektownie rozpoczął Jakub Kochanowski. Nasz środkowy najpierw w pojedynkę zatrzymał atak Maksyma Drozda, a chwilę później znakomicie zaatakował z krótkiej. Potem Kochanowski dał popis na zagrywce. Już na starcie Polacy prowadzili 5:1. Nasi siatkarze nie musieli się nawet zbytnio wysilać. Błędy własne pogrążały Ukraińców. Przewaga Orłów trochę stopniała, kiedy asa posłał Oleh Szewczenko (9:6). Dodało to rywalom wiary we własne umiejętności. Ukraińcy zanotowali dobry fragment w tym spotkaniu. Zablokowali atak Artura Szalpuka i brakowało im tylko dwóch punktów do remisu (9:11). Polacy jednak szybko sprowadzili rywali na ziemię. Sprawy w swoje ręce wziął Dawid Konarski, który błyszczał skutecznością w ataku. Do jego poziomu dostosowali się Aleksander Śliwka i środkowi o Kochanowski oraz Karol Kłos. "Biało-Czerwoni" odskoczyli na 15:10, a chwilę później na 20:13. Rozbici Ukraińcy byli tylko tłem dla naszego zespołu. Trzeciego seta Orły wygrały wysoko 25:15. Mecz trwał zaledwie 66 minut. RK