Impreza w kilku krajach z rekordową liczbą 24 uczestników - to pomysł europejskiej federacji na promocję siatkówki. Pomysł udany? Na razie głośniej słychać głosy przeciwne. "Nuda" - mówił trener polskich mistrzów świata Vital Heynen po wygranej 3:0 z Czechami. W fazie grupowej mecze "Biało-Czerwonych" przypominają sparingi ze słabszymi o dwie klasy rywalami. Ale poziom sportowy to nie wszystko. Zaskakuje też niepoważna organizacja turnieju, jak choćby fakt, że po trzech meczach w Rotterdamie nasza ekipa musiała przenieść się do Amsterdamu, by tego samego dnia rozegrać kolejny mecz z Czarnogórą. Amsterdamska hala nie bardzo przystoi rozgrywkom o mistrzostwo Europy. - Przypomniały mi się czasy juniorów. Bo na podobnej hali graliśmy mistrzostwa Polski juniorów - komentował w TVP Sport atakujący polskiej reprezentacji Dawid Konarski. - Niestety trochę jest to smutne, że mistrzostwa Europy gramy na takich halach - dodał nasz siatkarz. Jeszcze bardziej niż zawodników organizatorzy zaskoczyli polskich komentatorów telewizyjnych. Stanowiska komentatorskie umieszczono na rusztowaniu pod sufitem hali, a dziennikarze musieli wspinać się na nie po drabinach. - Moim zdaniem nie można usprawiedliwiać Holendrów, ale największy problem jest w CEV, który to zaakceptował. Ktoś przyszedł i powiedział: "dobrze, komentatorów wsadzimy pod sufit, a zawodników do hali, w której nie ma krzesełek, tylko są ławki - skomentował na antenie Polsatu Sport były reprezentant Polski Łukasz Kadziewicz. - Warunki do pracy są tutaj niespotykane - powiedział Piotr Dębowski z TVP Sport. Kolejny mecz reprezentacji Polski w czwartek, a rywalem będzie Ukraina. WS