Nie licząc pogody nad Zatoką Perską, której nikt i nic nie może zmienić, dlatego wybierając Katar na gospodarza od początku było wiadomo, że mistrzostwa pod tym względem będą ekstremalne, zdecydowanie najsłabszym punktem tej imprezy jest frekwencja. Czempionat w Katarze, owszem, ma swój klimat, ale wszystko to wydaje się być wyalienowane. Jest efektowny stadion, wokół niego cały efektowny kompleks sportowy Aspire Zone, a kawałek dalej trwają kolejne prace - jak w całej Dosze - tyle tylko, że za tą enklawą toczy się normalne życie. Lokalna społeczność, czyli w głównej mierze imigranci, więcej mają do powiedzenia o krykiecie, futbolu czy nawet rugby niż o trwającym pod ich nosem święcie królowej sportu. Katarczycy, dla których ukoronowaniem sportowych ambicji będzie piłkarski mundial w 2022 roku, a w tym celu realizowane z rozmachem niebotyczne inwestycje, niejako po drodze chcieli czempionat w "lekkiej" i go mają. Nieoczekiwanie jednak pojawił się problem, który początkowo pewnie nawet był im zupełnie obojętny. Jednak gdy na cały świat zaczął iść przekaz, że zawodom towarzyszy katastrofalne zainteresowanie, musieli coś z tym zrobić. I tak pierwsze trzy dni mistrzostw, patrząc przez pryzmat trybun, przypominały najzwyklejsze mityngi, a nie drugą na świecie - pod względem rangi - imprezę dla lekkoatletów. Dumny Katarczyk takiej potwarzy nie mógłby znieść na dłuższą metę. "Poprzez monitorowanie frekwencji w ciągu tygodnia stało się jasne, że wielu fanów przychodzi, by zobaczyć konkretne wydarzenie lub sportowców, więc wiele miejsc siedzących jest dostępnych. W dodatku gdy kibic opuści stadion, nie może ponownie wejść, co w miarę upływu czasu zwalnia kolejne siedzenia. My pracowaliśmy nad tym, aby stadion był jak najpełniejszy, zapewniając dodatkowe bezpieczeństwo i personel operacyjny, aby umożliwić bezpieczne wejście większej liczby fanów" - poinformował rzecznik lokalnego komitetu organizacyjnego. Co zatem zrobiono, aby podnieść frekwencję na trybunach? I tu robi się ciekawie, bo w komunikacie otwarcie przyznano, że sam komitet organizacyjny, a także partnerzy i instytucje publiczne zakupiły bilety, a następnie je rozdysponowały. "W ramach działań marketingowych zostały rozdane ambasadom, pracownikom, szkołom oraz szkolnictwu wyższemu. Cieszymy się, że dają ludziom możliwość wzięcia udziału w dużej międzynarodowej imprezie i zobaczenia, jak Mutazz Barszim wygrywa złoto. Jesteśmy wdzięczni za ich wsparcie w osiągnięciu jak największej liczby kibiców lekkoatletyki w Katarze" - stwierdzono. I to właśnie Barszim, będący jedną z największych gwiazd katarskiego sportu, zgromadził najliczniejszą publikę tych mistrzostw. Znakomity finał konkursu skoku wzwyż, w którym ten mający sudańskie korzenie sportowiec sięgnął po złoty medal, według oficjalnych statystyk oglądało na żywo ponad 42 tys. widzów. "Pojemność stadionu została podwojona, aby pomieścić takie tłumy" - wyjaśniono, mając na względzie to, że po raz pierwszy ze stadionu zniknęły ogromne płachty reklamowe, które optycznie "zamazywały" puste miejsca. Przechodząc już do "twardych" danych, poniżej wykaz frekwencji od pierwszego dnia mistrzostw, które w Dosze rozpoczęły się półtora tygodnia temu. Warto zwrócić uwagę, że piątek i sobota (daty z gwiazdką), to w Katarze odpowiednich naszych weekendów. 27 września: 11 800 widzów* 28 września: 11 342* 29 września: 7 266 30 września: 16 589 1 października: 19 683 2 października: 18 506 3 października: 31 704 4 października 42 180* "Naszym celem zawsze było rozwijanie lekkoatletyki w Katarze i regionie, inspirując kolejne pokolenie sportowców i fanów. Cieszyliśmy się, widząc w tłumie tak wiele dzieci różnych narodowości, rozbudzanych tak wieloma występami klasy światowej" - podsumowano w komunikacie. Artur Gac, Doha