Zapraszamy na relację na żywo z meczu Portugalia - Francja! Relacja na żywo dla urządzeń mobilnych - Pracujemy nad organizacją gry zarówno w defensywie, jak i ofensywie. Spodziewam się meczu dobrze rozegranego taktycznie - mówił przed spotkaniem z Portugalią Adam Nawałka. Selekcjoner reprezentacji Polski wiedział, że Portugalia ma dwa wielkie atuty - jest świetnie zorganizowana taktycznie i... ma Cristiana Ronalda. Ten drugi argument udało się Nawałce zneutralizować - najlepszy mecz na tych mistrzostwach rozegrał bowiem Łukasz Piszczek. Z pierwszym wielkim atutem Portugalczyków Polacy radzili sobie słabiej, ale też bez zarzutu. Walijczycy tego nie potrafili. I, o ironio, w półfinale ME zostali pierwszą drużyną, którą Portugalia pokonała w podstawowym czasie gry. Wcześniej z każdym rywalem męczyła się przez 90 minut i odniosła pięć remisów. Brytyjczycy byli słabiej zorganizowani. Chris Coleman oparł swą drużynę na waleczności i mitycznym już "wybieganiu". Sprawdziliśmy, jak wyglądało to w praktyce: Czy Walijczycy biegali więcej? Tylko Joe Allen i Andy King - czyli dwaj środkowi pomocnicy. Dysproporcje były tak duże, że defensywni gracze Walii wyraźnie zaniżyli średnią. Byli statyczni, nie podłączali się do akcji ofensywnych. A to była tylko woda na młyn dla świetnie zorganizowanej Portugalii. "Wybieganie", którym chwalili się Walijczycy, zostało więc brutalnie obalone. Portugalia wiedziała natomiast, że nawet bez szefa obrony - Pepe, będzie rozbijać ataki rywali, bo po prostu w ofensywie Walijczycy mieli zbyt skromne siły. Pilnowanie stref, przemieszczanie się w odpowiednich sektorach, czy dbanie o równowagę poszczególnych formacji to znak rozpoznawczy Portugalii w meczu półfinałowym. Fernando Santos stworzył drużynę, której słowo-klucz to "odpowiedzialność". Za wynik, kolegów z zespołu i założenia taktyczne szkoleniowca. Portugalia sprzed kilku lub kilkunastu lat zachwycała. Rui Costa czy Luis Figo czarowali, ale nie mieli wyników. Cristiano Ronaldo i spółka nie są efektowni, ale do bólu skuteczni. Nie czarują, a w niedzielnym finale na Stade de France mają prawo liczyć na historyczny sukces. Z Francji Łukasz Szpyrka