<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/final-euro-portugalia-francja,4491" target="_blank">Kliknij, aby zobaczyć zapis relacji na żywo z meczu Portugalia - Francja!</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/final-euro-portugalia-francja,id,4491" target="_blank">Zapis relacji na żywo dla urządzeń mobilnych</a> Urodzony w Republice Gwinei Eder ozłocił Portugalię i uszczęśliwił ten kraj pięknym golem ze 109. minuty! Eder w ubiegłym sezonie był kolegą klubowym Łukasza Fabiańskiego w Swansea, ale Walijczycy zimą pozbyli się go, oddając za 4,5 mln euro do OSC Lille. Błyśnięcie w meczu z Francją było dla niego sprawą honoru! Ktoś, kto spodziewał się fajerwerków, musiał się srodze zawieść. Francja miała ochotę na grę ofensywną, ale nie wystarczało jej jakości. Portugalia chciała głównie przeszkadzać, grając wedle zasady "cel uświęca środki". Na trybunach setnie się wynudził nawet wielki Portugalczyk - Luis Figo. Nie byle kto, bo sam Xavi wyniósł główne trofeum Euro 2016 - pokaźnych rozmiarów puchar. Obecność takiej osobistości światowej piłki na Stade de France zachęciła obie ekipy do rozegrania wielkiego finału, ale zamiast tego mieliśmy piłkarskie szachy, co wynikało głównie z gry Portugalii. Nici ze starcia tytanów Okrasą wielkiego finału miało być starcie tytanów Antoine’a Griezmanna z Cristianem Ronaldem, ale trwało ono ledwie 25 minut, a tak naprawdę znacznie krócej - dziewięć minut. CR7 właśnie wtedy, jeszcze na własnej połowie, po raz pierwszy w tym meczu chciał "powąchać" piłkę, gdy niczym rój wściekłych os opadło go dwóch Francuzów, a Dmitri Payet wprawdzie wybił futbolówkę, lecz przy okazji kolanem wpakował się w postawną nogę Ronalda. Cristiano zwijał się z bólu, którego nie uśmierzyło nawet zmrożenie. Przez kilkanaście minut piłkarz utykał po boisku, krzywiąc twarz i na nic nie zdawało się to, że Joao Mario dwukrotnie dodawał mu otuchy. Nie pomogła też dwuminutowa kuracja za linią boczną, w trakcie której sztab medyczny Portugalczyków założył Ronaldowi opaskę stabilizującą lewe kolano. Po 24 minutach Ronaldo usiadł bezradnie na murawie, po czym - rycząc jak bóbr - został zniesiony na noszach. By kapitan Portugalii nie czuł się w tunelu samotny, towarzyszył mu Bruno Alves. Cristiana zastąpił Ricardo Quaresma. Wykluczenie z meczu największej gwiazdy Euro 2016 powinno być wodą na młyn "Trójkolorowych", natomiast dla Portugalii zamianą w "mission impossible" planów zdobycia mistrzostwa, ale tylko w teorii. Przecież Francuzi mogli się już poczuć zwycięzcami tego meczu, a w sporcie trudno o cokolwiek bardziej zgubnego. Na dodatek, utrata boiskowego przywódcy, na skutek wejścia rywala, musiała wyzwolić u kopciuszka tego finału dodatkowe pokłady adrenaliny i sportowej złości! Sissoko w natarciu taranem I faktycznie, spotkanie wyrównało się. Osłabł impet Francji. Griezmann i Giroud nie byli już tak groźni, więc ciężar ataków brał na swoje barki silny jak tur Moussa Sissoko. Przedzierał się środkiem boiska jak taran i uderzał z całych sił na bramkę. Na ogół niecelnie, bo siła to jedno, a precyzja drugie, co było obce w niedzielę Francuzowi pochodzącemu z Mali. Poza huknięciem Sissosko z 14 m w Ruiego Patricio, ładnej, choć nieskutecznej próby lobowania głową Griezmanna, czy główki po kornerze Girouda, Francja niczego nie wskórała. Ekipa Fernanda Satnosa też nie zwojowała niczego wielkiego pod bramką rywala, ale taka jest już jej uroda - najpierw zespół koncentruje się nad zabezpieczeniem dostępu do własnej bramki, a dopiero później próbuje atakować. W 67. min, wprowadzony chwilę wcześniej Kingsley Coman, idealnie podał na głowę Griezmanna, lecz ten za wcześnie wyskoczył do piłki, a gdy już opadał, zdołał tylko uderzyć lekko i niecelnie. Gdy z rzadka gospodarzom udawało się wbiec z piłką w pole karne, jak Giroud w 77. min, przypominał o swej klasie Rui Patricio. Lamparcim skokiem sięgnął zmierzającą w długi róg piłki. O mały włos kontra Naniego i nieco zbyt głębokie dośrodkowanie nie przyniosły bramki dla Portugalii chwilę później, ale Hugo Lloris zdołał odbić piłkę, by złapać ją także po strzale przewrotką Quaresmy! Największym błyskiem Sissoko była "bomba" z 25 m posłana na pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry, po której Rui Patricio pokazał, że należy mu się tytuł najlepszego bramkarza Euro 2016. Wspaniałą robinsonadą wybił piłkę. Gignac był bliski szczęścia Przed dogrywką chciał ocalić wszystkich "Griezou" - tańczył z piłką przed polem karnym z gracją godną mistrzów bolero, jednak zablokował go Jose Fonte. W doliczonym czasie do II połowy Andre-Pierre Gignac ładnym zwodem położył na ziemi Pepego, ale z pięciu metrów trafił w słupek! Inna sprawa, że zadanie utrudnił mu Patricio, zasłaniając ciałem taką przestrzeń bramki, jaką tylko mógł. Rui wykonał "pajacyka", znanego z piłki ręcznej, czy interwencji Artura Boruca. Przed dogrywką kolegów mobilizował Ronaldo, który z opatrunkiem na kolanie wrócił na ławkę rezerwowych. Niczym papież kładł dwie dłonie na głowach: Quaresmy, Naniego, Pepego, jakby ich błogosławił przed decydującą rozgrywką. Pomogło do tego stopnia, że w 104. min tylko cud (czytaj: Hugo Lloris) uratował Francję przed stratą gola, gdy po rzucie rożnym z kozłem główkował Eder. Później Gurreiro z rzutu wolnego trafił w poprzeczkę! Cała Francja z realizatorem transmisji TV na czele, skierowała uwagę przed dogrywką na siedzącego na loży honorowej Davida Trezegueta, bo to właśnie on wybawił "Trójkolorowych" golem strzelonym w dodatkowym czasie gry, podczas Euro 2000 (2-1 z Włochami). Szczęście "Trójkolorowych" zakończyło się w 109. minucie. Wtedy środkiem popędził Eder i z 25 m wypalił w bliższy róg - właśnie ten, z którego przemieszczał się bramkarz. Lloris wyciągnął się, jakby był z gumy, ale na nic się to zdało! Nastąpiła eksplozja radości w sektorach portugalskich fanów (co ciekawe, w górę wyskoczyła też większość polskich dziennikarzy). Portugalia prowadząc 1-0 grała mądrze, kontrowała i dalej świetnie broniła. Tak oto zespół, na który wszyscy narzekali za zbyt defensywny futbol podbił Europę! - Jeśli mam być mistrzem Europy, niech sobie na mnie wszyscy narzekają, wypisują, że wygraliśmy niezasłużenie i w ogóle nie powinno nas być w finale - uśmiechał się przed meczem trener Fernando Santos, który po końcowym gwizdku ryczał jak bóbr. Ze szczęścia! Finał Euro 2016: Portugalia - Francja 0-0, dogr. 1-0 Bramka: 1-0 Eder (109.) Portugalia: Rui Patricio - Cedric, Pepe, Fonte. Raphael Guerreiro - Renato Sanches (80. Eder), W. Carvalho, Adrien Silva (67. Joao Moutinho), Joao Mario - Nani, Ronaldo (25. Quaresma). Francja: Lloris - Sagna, Koscielny, Umtiti, Evra - Sissoko (110. Martial), Pogba, Matuidi, Griezmann, Payet (58. Coman) - Giroud (79. Gignac). Sędziował Mark Clattennburg z Anglii. Żółte kartki: Cedric, Joao Mario, W. Carvalho oraz Umtiti, Koscielny, Pogba. Widzów: 78 tys. Ze Stade de France Michał Białoński, Piotr Jawor, Łukasz Szpyrka