- Atmosfera w szatni? Oczywiście jest wielkie rozczarowanie, przegrać taki finał to smutna rzecz, ale musimy to zaakceptować i pogratulować Portugalii - mówił. - Kluczowym momentem był słupek Gignaca w doliczonym czasie do drugiej połowy - dodał. - Czego nam brakowało najbardziej? Skuteczności, świeżości, głodu piłki pod bramką rywala. Niestety, zawiedliśmy. Musimy to zaakceptować, postaramy się odbudować zespół - analizował. - Co powiedziałem zawodnikom w szatni? Że musimy zapomnieć o tej porażce. Ważny jest entuzjazm, jaki przywróciliśmy milionom Francuzów. To dla nich tak bardzo chcieliśmy dziś wygrać. Ciężko to znieść, ale taki jest futbol, musimy się podnieść - apelował. - Czy nie przerosła nas presja? Nie sądzę. Ona pomagała, czuliśmy wsparcie całego narodu. Przegraliśmy z rywalem, a nie z presją - podkreślał. - Portugalia grała prosty futbol, była zwarta w obronie. Bez Ronalda mieli mało opcji w ataku, ale zostawiliśmy im za dużo wolnej przestrzeni i ukarali nas za to - twierdzi. - Nie graliśmy źle, zawodnicy dali wszystko. - Czy nadal będę prowadził zespół? Za wcześnie mówić o tym. Na razie mam głowę zajętą myślami o tym meczu, który się przed chwilą skończył - kręcił głową. - Czy Payet mógł się czuć speszonym za to, że wykluczył z gry Ronalda? Nie sądzę. Jeśli komuś ten fakt przeszkodził, to bardziej Portugalczykom, którzy stracili swego najlepszego gracza. Jeśli ta sytuacja miała wpływ to na mecz, a nie na Payeta. Formacje Portugalii się zmieniły, pojawiło się trzech zawodników w środku i wszyscy czekali na kontry. Nie mieli ich wielu, ale jednak wystarczyło na zdobycie mistrzostwa Europy - tłumaczył Francuz, który miał szansę zostać drugim po Bertim Vogtsie człowieku, który zdobył ME jako piłkarz i jako trener. - Payet wspaniale zaczął Euro, ale później zabrakło mu świeżości, gdy graliśmy co 3-4 dni. Pamiętajmy, że jest tylko człowiekiem, który ma za sobą ciężki sezon w West Hamie. Gratuluję mu, bo był również kluczowym piłkarzem Francji, tak jak Griezmann - zakończył. Ze Stade de France Michał Białoński, Łukasz Szpyrka, Piotr Jawor