Faza grupowa Euro 2004 przyniosła wiele niespodzianek. Na tym etapie z imprezą pożegnali się Hiszpanie, Włosi i Niemcy. Zgodnie z oczekiwaniami do ćwierćfinału awansowali jednak Portugalczycy i Anglicy, których los skojarzył w meczu o strefę medalową. 19-letni Ronaldo i 18-latek Rooney Prasa przed spotkaniem przypominała, co stało się cztery lata wcześniej, kiedy w fazie grupowej, Portugalia pokonała Anglię 3-2, chociaż przegrywała już 0-2. Eksperci bardzo dużo obiecywali sobie po pojedynku gwiazd Realu Madryt - Luisa Figo i Davida Beckhama. Doszukiwano się również analogii z ostatniego mundialu, na którym trener Portugalczyków - Luiz Felipe Scolari wyeliminował, jako selekcjoner Brazylii, "Synów Albionu". Oba zespoły przeszły identyczną drogę w swoich grupach, ale Portugalia wygrała grupę A, a Anglia zajęła w grupie B drugie miejsce. Obie drużyny przegrały pierwsze mecze, ale dzięki dwóm kolejnym wygranym awansowały do dalszych gier. Gospodarze sprytnie zaplanowali, że ćwierćfinał z udziałem zwycięzcy grupy A odbędzie się na Estadio da Luz w Lizbonie, czyli największym obiekcie turnieju. Los nie spłatał im figla i to oni mieli rozegrać swój mecz przed największą widownią. Zarówno Scolari, jak i Sven-Goran Eriksson nie bali się postawić na młodych graczy. W Portugalii, od pierwszej minuty wystąpił 19-letni wówczas Cristiano Ronaldo. W zespole angielskim, w wyjściowej jedenastce zameldował 18-latek Wayne Rooney. Anglicy, podobnie jak cztery lata wcześniej, fantastycznie weszli w mecz. Po wznowieniu bramkarza, z piłką w powietrzu minął się Costinha, a w polu karnym zagarnął ją Michel Owen, który fenomenalnym lobem pokonał Ricardo. Portugalczycy chcieli odpowiedzieć, ale swoje szanse zmarnowali Miguel, Nuno Gomes oraz Maniche. Nieuznana bramka w ostatniej minucie W 27. minucie z powodu urazu plac gry opuścił Rooney, którego zastąpił Darius Vassell. Tempo meczu wciąż było jednak imponujące. Oba zespoły szukały bramek, ale najczęściej strzelcy pudłowali. Druga połowa należała do Portugalczyków. Z dystansu uderzał Simao, który pomylił się ledwie o metr, a kilka minut później David James fantastycznie poradził sobie z "bombą" Luisa Figo. Chwilę potem, kapitan Portugalczyków opuścił boisko, a na murawie zameldował się Helder Postiga. Na dziesięć minut przed końcem spotkania, w miejsce obrońcy Miguela, wszedł ofensywniejszy Rui Costa. W 83. minucie, podopieczni Scolariego dopięli swego. Po dośrodkowaniu Simao, głową trafił Postiga, który wyrównał. W doliczonym czasie gry "Trzy Lwy" miały ogromnego pecha. Najpierw piłka odbiła się od poprzeczki po strzale Sola Campbella, a następnie zdobyli gola, którego sędzia nie uznał. Urs Meier ze Szwajcarii słusznie dopatrzył się faulu Johna Terry’ego na portugalskim bramkarzu. Dziesięć minut przed końcem dogrywki, fenomenalnie przymierzył Rui Costa i strzałem z okolic linii pola karnego nie dał najmniejszych szans Jamesowi. Gdyby mistrzostwa odbywały się cztery lata wcześniej, sędzia mógłby zakończyć dogrywkę, ale Euro 2004 było pierwszym turniejem, na którym zasada złotej bramki już nie obowiązywała. Pięć minut później, nastąpił wybuch radości w angielskim zespole. Po dośrodkowaniu Beckhama z rzutu rożnego, najlepiej w polu karnym Ricardo zachował Frank Lampard, który wyrównał.