Porażka ze Szkocją 0-1 siedem i pół roku temu nie miała większego znaczenia. To był mecz towarzyski rozegrany na początku kadencji Adama Nawałki, kiedy wydawało się, że będzie nieodrodnym następcą Waldemara Fornalika. Dziś można traktować to jako dowód, że w piłce niezbędna jest cierpliwość. W następnych 10 spotkaniach zespół Nawałki nie przegrał ani razu. Powstawała drużyna, która dotarła do ćwierćfinału Euro 2016, co jest jedynym współczesnym sukcesem kadry narodowej. Znacznie bardziej dotkliwa była pierwsza porażka Polaków na Stadionie Narodowym - w marcu 2013 roku z Ukrainą 1-3, niedługo po dającym nadzieję remisie z Anglikami 1-1. Drużyna Fornalika pogrzebała wtedy praktycznie marzenia o mistrzostwach świata w Brazylii. Zajęła czwarte miejsce w grupie, wyprzedzając wyłącznie Mołdawię i San Marino. A przecież rywale nie byli ekstremalnie trudni: Ukraina przepadła w barażach, Anglia w składzie z Waynem Rooney’em i Stevenem Gerardem zajęła ostatnie miejsce w swojej grupie brazylijskiego mundialu. Na Stadionie Narodowym zbudowanym na Euro 2012 Polacy grali 28 meczów. Bilans to 18 zwycięstw, 8 remisów i tylko dwie porażki. To skłania Lewandowskiego do stwierdzenia, że obiekt jest twierdzą drużyny i jej atutem. Kolejnym jest sam kapitan. Trener Anglików Gareth Southgate powiedział, że dla Polski Lewandowski jest tym, kim dla jego drużyny Harry Kane lub Raheem Sterling. Porównanie raczej nietrafione. Anglia ma bardzo szeroką i wyrównaną kadrę. Tymczasem kapitan Polaków to człowiek orkiestra. Góruje nad kolegami tak zdecydowanie, że nawet Paulo Sousa mówi o tym otwarcie. Niby to oczywistość, a jednak selekcjonera musi boleć, że pozostałym polskim piłkarzom tak trudno wznieść się na średni poziom europejski. Jako trener sam musi wziąć jednak za to odpowiedzialność. - Znamy klasę Lewandowskiego, ale gramy z Polską - mówi Southgate jakby się pocieszał. Dla Anglii triumf na Stadionie Narodowym będzie oznaczał praktycznie zwycięstwo w kwalifikacjach mundialu w Katarze. Przewaga nad Polakami wzrośnie do ośmiu punktów. Do końca pozostaną Anglikom cztery mecze w tym dwa o bardzo niewielkiej skali trudności z Andorą i San Marino. Czy Polacy odważą się grać jutro o zwycięstwo? Muszą, jeśli nie przestali marzyć o wygraniu grupy i bezpośrednim awansie na mundial w Katarze. Wariant zdecydowanie bardziej realny to gra o baraże - czyli drugą pozycję w tabeli przed Albanią i Węgrami. W przypadku realizacji planu numer dwa, remis z zespołem Southgate’a będzie sukcesem. Tak czy siak drużyna Sousy musi wznieść się na poziom, na którym jeszcze nie grała. Portugalski selekcjoner poprowadził zespół w 10 meczach, wygrywając trzykrotnie z Andorą, San Marino i Albanią. Najlepiej udały jej się pojedynki z rywalami teoretycznie zdecydowanie mocniejszymi: z Anglią na Wembley bez Lewandowskiego Polacy bili się dzielnie, tracąc gola na 1-2 w 86. minucie. Podczas Euro 2020 drużyna Sousy zremisowała z Hiszpanią w Sewilli 1-1. Widać, że przeciwnik o wielkiej marce mobilizuje polskich piłkarzy. Zapewne tak samo będzie jutro. Tylko czy to wystarczy do zdobycia punktu? Zespół Nawałki "stworzyła" wygrana nad Niemcami na Stadionie Narodowym w październiku 2014 roku. Może Sousie przydarzy się jutro coś równie nieprawdopodobnego? Między zespołem Nawałki i Sousy jest taka różnica, że pierwszy nie tracił goli tak kuriozalnych. Nawałka zbudował drużynę klasycznie: od zabezpieczenia tyłów. To samo zrobił Southgate, co w przypadku Anglików zaowocowało półfinałem mundialu w Rosji i finałem Euro 2020. To epokowe sukcesy jak na ojczyznę futbolu. Anglicy chcą więcej. Do Kataru mają zamiar jechać w roli kandydata do złota. Polacy mają oczekiwania na własną miarę. Chcieliby awansować na czwarty z kolei wielki turniej. Po Euro 2016, mundialu w Rosji i Euro 2020 przyszedł czas na finisz boju o Katar. Nasi piłkarze odzwyczaili się od przegrywania kwalifikacji.