W pierwszej połowie podopieczni trenera Paulo Sousy grali słabo i bez kontuzjowanego Roberta Lewandowskiego nie potrafili zagrozić Anglikom. Gospodarzom natomiast prowadzenie w 19. minucie dał Harry Kane, który wykorzystał rzut karny po faulu Michała Helika na Raheemie Sterlingu. W drugiej połowie Anglicy nie forsowali tempa. Wydawało się, że chcą wygrać jak najmniejszym nakładem sił. Taka postawa szybko się na nich zemściła. W 58. minucie, tuż przed własnym polem karnym błąd popełnił John Stones, naciskany przez Jakuba Modera. Piłka trafiła do Arkadiusza Milika, ten szybko odegrał do Modera, który mocnym strzałem pokonał Nicka Pope'a. Biało-czerwoni zaczęli grać odważniej, jakby poważnie myśleli o przerwaniu trwającej blisko pół wieku czarnej serii. Skończyło się jednak tak, jak zwykle - zwycięstwem Anglii, która na własnym obiekcie wygrała wszystkie mecze z Polską od października 1973 roku. Trzy punkty zapewnił jej w 85. minucie Harry Maguire, który po rzucie rożnym z bliska nie dał szans Wojciechowi Szczęsnemu. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie! <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź</a> W pozostałych meczach grupy I Węgry pokonały na wyjeździe Andorę 4-1, a Albania, także na boisku rywala, wygrała z San Marino 2-0. To oznacza, że po trzech kolejkach Polska zajmuje dopiero czwarte miejsce. Do Anglii traci pięć punktów, do Węgier trzy, a do Albanii dwa. Niemcy przegrywają z Macedonią Wydarzeniem dnia niewątpliwie jest porażka Niemiec u siebie z Macedonią Północną 1-2 w grupie J. To ich pierwsza strata punktów w kwalifikacjach do mundialu od października 2012, kiedy zremisowały ze Szwecją 4-4. Prowadzenie gościom zapewnił tuż przed przerwą 37-letni napastnik Genoi Goran Pandev. W 63. minucie wyrównał z rzutu karnego Ilkay Guendogan, ale pięć minut przed końcem zwycięstwo Macedończykom zapewnił Elif Elmas. "W tej chwili nie przychodzą mi do głowy żadne słowa, którymi można by wytłumaczyć to, co się stało. Nie mieliśmy prawa przegrać" - podkreślił Guendogan, a selekcjoner Joachim Loew przyznał: "Jesteśmy ogromnie rozczarowani".