Bolesna porażka reprezentacji Polski. Padła "twierdza Narodowy", niezdobyta od 2013 roku. Kadrowicze Paula Sousy ulegli Węgrom 1-2, a po meczu żegnały ich gwizdy kibiców zgromadzonych na stadionie w Warszawie. Jak podkreślał Tomasz Kędziora, rozczarowanie fanów było jak najbardziej zrozumiałe. Natomiast już znacznie mniej wytłumaczalne było zagranie portugalskiego trenera z niewystawieniem dwóch podstawowych zawodników. Kamil Glik i Robert Lewandowski dostali od selekcjonera wolne i nie znaleźli się w kadrze na mecz z Węgrami. Obrońcę oszczędzono w obawie przed złapaniem żółtego kartonika, który mógłby wyeliminować go z gry w pierwszym spotkaniu barażowym, a kapitana reprezentacji z konieczności odpoczynku po trudach sezonu.Co więcej, Sousa wcale nie żałuje takiego ruchu. Gdyby miał podjąć decyzję raz jeszcze, postanowiłby tak samo. Kuriozalna wypowiedź Piątka po meczu z Węgrami. Stracili bramkę przez... pecha? Część osób to właśnie w absencji Lewandowskiego i Glika upatruje przyczyny porażki. Innego zdania jest Krzysztof Piątek. Po przegranym spotkaniu, w rozmowie z TVP Sport, podzielił się swoim typem na "winnego" przegranej, a konkretnie straconej bramki. Okazuje się, że to wszystko sprawka pecha. Z kolei w wywiadzie dla Polsatu Sport przekazał krótką, pobieżną analizę meczu. Jego zdaniem on i koledzy z zespołu zaprezentowali się dobrze. Nieźle się ustawiali, przy szybszej grze stwarzali sytuacje pod bramką rywala... Dodawał, że co prawda z Lewandowskim gra się lepiej, bo to napastnik światowej klasy, lecz jego nieobecność w tym ważnym pojedynku, zdaniem Piątka, była uzasadniona. PIOTR ZIELIŃSKI PO PORAŻCE: NIE MAMY PRAWA PRZEGRYWAĆ TAKICH MECZÓWPOLSKA - WĘGRY. FATALNE ZACHOWANIE PUCHACZA PRZY DRUGIM GOLU MADZIARÓWKP