"Królewscy" rozpoczęli mecz w Granadzie niemal w najmocniejszym składzie. Zabrakło kontuzjowanego Garetha Bale'a. W ataku oczywiście głodny kolejnych bramek Ronaldo. Real Madryt jest "w gazie". W poprzednich pięciu meczach Primera Division zespół ze stolicy zdobył 20 bramek i sobotnie spotkanie także zaczął od mocnego uderzenia. Ronaldo już w drugiej minucie trafił z kilku metrów do bramki Roberta Fernandeza po podaniu Benzemy. Portugalczyk zdobył 17. bramkę w 10 kolejkach ligowych. Strzelił gola w dwunastu meczach z rzędu w różnych rozgrywkach. W 25. minucie Real skonstruował kapitalną akcję. Serię podań zakończył zagraniem piętą Ronaldo, ale Daniel Carvajal fatalnie spudłował z kilku metrów. Sześć minut później było 2-0 dla gości. Po kolejnej asyście Benzemy James Rodriguez kapitalnym strzałem z powietrza trafił w okienko bramki Granady. Fantastyczny gol. Po chwili Pepe zaatakował korkami brzuch... Sergio Ramosa. Na szczęście skończyło się na strachu i krótkim pobycie poza boiskiem tego ostatniego. Z kontuzją za to jeszcze przed przerwą opuścił boisko Carvajal, zastąpiony przez Alvaro Arbeloę. Osiem minut po przerwie Real prowadził już 3-0, a Ronaldo odwdzięczył się Benzemie za asystę z początku meczu. CR7 efektownie podeszwą zagrał do Francuza, a ten nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. Za moment piłka po bombie Marcelo trafiła w poprzeczkę bramki Granady. Znakomitą okazję na gola dla gospodarzy zmarnował w 67. minucie Ruben Rochina. "Położył" na murawie Ramosa i Ikera Casillasa, ale tak długo składał się do strzału, że został zablokowany. W końcówce Casillas poradził sobie z groźnym strzałem z kilku metrów Javiego Marqueza, a James Rodriguez do spółki z obrońcą wcisnął piłkę do bramki Granady, ustalając wynik meczu na 4-0. Real wygrał i został liderem Primera Division. Granada CF - Real Madryt 0-4. Raport meczowy Primera Divison: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz