Neymara skusiła bajeczna oferta PSG, a francuski gigant zdecydował się aktywować klauzulę odstępnego zapisaną w kontrakcie piłkarza. Barcelona nie chciała pożegnać się z piłkarzem, ale gdy szef PSG przygotował czek na 222 mln euro, Barca okazała się bezsilna. Rekordowym transferem żył cały piłkarski świat, bo jeszcze niedawno suma odstępnego w kontrakcie Neymara wydawała się kwotą zaporową. Nikt nie sądził, że znajdzie się klub, który zapłaci tak gigantyczne pieniądze za jednego gracza. Gdy fani na całym świecie zastanawiali się, czy Brazylijczyk odejdzie z Barcelony, Pique zamieścił na twitterze swoje zdjęcie z Neymarem opatrzone napisem ""se queda", co po polsku znaczy "zostaje". Zdjęcie, które wówczas zamieścił także na Instagramie, polubiło ponad milion fanów. Pojawiło się pod nim prawie 90 tys. komentarzy. Teraz obrońca Barcy przyznał, że skłamał. "Kiedy to napisałem, wiedziałem na sto procent, że odejdzie. Wiem, że miał swoje powody, może finansowe albo chciał zostać najlepszym piłkarzem świata. Nie powinien być oceniany. To odważny zawodnik. Grał dla nas niesamowicie" - powiedział Pique. "Nie rozczarował mnie. Nie żałuję też, że napisałem, że zostaje. Chciałem pomóc klubowi, przynajmniej spróbowałem, nawet choć wiedziałem, że on podjął już decyzję" - zdradził obrońca Barcelony. MZ