Układał wydawał się dość prosty - jest kupiec, jest gotowość sprzedaży, brakuje jednak najważniejszego - chęci zawodnika. I Arthur nie zamierzał nawet udawać, że jest inaczej. Brazylijczyk w lipcu 2018 r. przyszedł na Camp Nou za 30 mln euro z Gremio, ale do końca nie spełniał pokładanych w nim nadziei.24-latek w tym sezonie zagrał 16 spotkań w Primera Division, zdobył trzy bramki i zaliczył trzy asysty. Nie jest to wstydliwy wynik, ale też nie na tyle dobry, by Barcelona chciał go zatrzymać za wszelką cenę. Hiszpanie byli więc w stanie negocjować transfer z mistrzami Włoch, szczególnie że w czasach koronawirusa wpływy są na wagę złota.Plany obu klubom pokrzyżował jednak sam zawodnik i zrobił to w dość niecodzienny sposób. W takich sytuacjach piłkarze wypuszczają kontrolowane wycieki, czasem chlapną coś w wywiadzie, tymczasem Arthur wszystko dokładnie przemyślał i do redakcji hiszpańskich mediów sportowych rozesłał oświadczenie."Interesuje mnie tylko dalsza gra w Barcelonie i w tej kwestii jestem pewny siebie oraz spokojny. Tu czuję bardzo dobrze" - napisał Arthur, jednocześnie dziękując Barcelonie za codzienną współpracę oraz zaufanie.