Kiedy w Polsce co rusz z bilboardów, telewizyjnych reklam, witryn sklepowych w galeriach spogląda na nas uśmiechnięte oblicze Roberta Lewandowskiego, możemy ulec złudnemu wrażeniu, że napastnik Bayernu doskoczył już do elitarnego grona tych sportowców, którzy zbudowali potężną globalną markę personalną. Prawda wygląda jednak nieco inaczej. Lewandowski nie zbudował do tej pory i raczej już nie zbuduje pod względem marketingowym pozycji takiej globalnej gwiazdy, jak Leo Messi czy Cristiano Ronaldo. Czy jednak ewentualne zwycięstwo w plebiscycie Złotej Piłki pozwoliłoby mu wydatnie wzmocnić swoją markę personalną i zwiększyć rozpoznawalność na całym świecie? Czy pod względem marketingowym otworzyłoby polskiemu napastnikowi wiele nowych drzwi? Wcześniej pokonał Messiego i Ronaldo Luka Modrić Warto sprawdzić, jak Złota Piłka wpłynęła na markę personalną innego gracza, który swego czasu przełamał duopol globalnych gwiazd, czyli Ronaldo i Messiego. Piłkarza, który - podobnie, jak Lewandowski - nie pochodził z kraju będącego futbolową potęgą. Mowa oczywiście o Luce Modriciu, który w 2018 roku zepchnął na moment w cień globalne gwiazdy swoją ciężką boiskową pracą. - Złota Piłka dla Modricia była postrzegana jako nagroda w pewnym stopniu symboliczna. Messi czy Cristiano przez wiele lat dzielili między siebie to trofeum. To było coś wyjątkowego, że piłkarz tak dobry, ale jednocześnie skromny, otrzymał takie wyróżnienie. Wydawało się, że coś takiego nie ma szans nastąpić, że nie przełamie się tego duopolu - wspomina hiszpański dziennikarz Mario Cortegana w rozmowie z Interią. Pod pewnymi względami, można dostrzec pewne analogie między sytuacją Modricia i Lewandowskiego w kontekście plebiscytu Złotej Piłki. Obaj należą do graczy, którzy sportowo są wybitni, ale też są postrzegani przede wszystkim przez pryzmat tego, jak wielką pracę wykonują na boisku dla swoich zespołów. Obaj są również marketingowo nieco niewygodni, jeśli zgodzić się z ekspertami cytowanymi w pracy "Branding piłkarzy - studium przypadku Luki Modricia". Stwierdzają oni, że Modrić jest w pewnym sensie postacią "nudną": człowiekiem rodzinnym, który nie zmienia co chwilę fryzury, niczym Neymar, nie sprzedaje się najlepiej w tabloidach, niczym Ronaldo, jego wizerunek jest zbyt grzeczny, by rozpalać wyobraźnię tłumów. Możemy uznać, że z Lewandowskim jest pod tym względem podobnie. Stąd we wspomnianej pracy padły wnioski, że wcale nie było tak łatwo "sprzedać" marketingowo Modricia. - Modrić, choć nie był może piłkarskim kosmitą, jak Ronaldo i Messi, zawsze jawił się jako zawodnik wybitny. Do tego pracowity, skromny, pokorny. Oczywiście, jest zawodnikiem pracującym dla dobra zespołu, ale jednocześnie potężnie wyróżniającym się indywidualnie. Ma niezwykłą wizję gry, wyobraźnię boiskową i technikę - podkreśla jednak Cortegana. - Ludzie kochają Modricia jako człowieka. Nigdy nie sprawiał problemów pozaboiskowych, nie miał napompowanego ego. Złota Piłka. Modrić nie zawojował świata Dziennikarz przyznaje jednak, że po otrzymaniu Złotej Piłki Chorwat wcale nie zawojował marketingowo świata, nawet nie zawojował samej Hiszpanii, gdzie na co dzień występuje. Modriciomania ogarnęła tylko jego ojczyznę, czyli Chorwację. To tam jego wizerunek pojawił się nawet na znaczkach pocztowych. W Hiszpanii, nie mówiąc już o innych krajach, ludzie nie oszaleli nagle na punkcie pomocnika Realu Madryt. - W mojej opinii, Złota Piłka otrzymana przez Modricia nie zmieniła aż tak wiele na tym polu - ocenia Cortegana. - Chorwat zawsze był postrzegany jako bardzo pozytywna postać, zarówno przez fanów, jak i przez prasę, wzbudzał pozytywne uczucia. Natomiast po triumfie Modricia nie było jakiejś wielkiej kampanii. I tłumaczy: - Nie było tak, że nagle wizerunek Modricia pojawiał się na każdym kroku, nawet w okolicach Santiago Bernabeu. Otrzymał tę nagrodę, wzniósł ją w geście triumfu przy aplauzie kibiców na stadionie i w sumie - można rzec - tyle. Oczywiście to pewne uproszczenie, bo przez pewien czas trwał szum wokół Chorwata. Firma Nike wypuściła choćby specjalną linię obuwia piłkarskiego dedykowanego sukcesowi Modricia w plebiscycie: Golden Touch Mercurial 360. Jednak nie osiągnęło to wielkiej skali. Mimo, że Real Madryt jest klubem, który ma lata doświadczeń w promowaniu lauretów Złotej Piłki, bo przecież jego piłkarze regularnie otrzymują to wyróżnienie. Złota Piłka. Nadal promował Benzemę - nie przez przypadek Cortegana zwraca też uwagę, że Real potrafi nie tylko "pompować" piłkarzy-laureatów, ale przede wszystkim ma do perfekcji opanowaną strategię promocji piłkarzy-kandydatów. Tak, aby zwiększyć szanse swoich zawodników w wyścigu po Złotą Piłkę. - Zwróćmy uwagę, jaką kampanię promocyjną dla Karima Benzemy wdrożył Real w tym roku. Nawet opublikowali tweet, w którym w praktyce apelowali o Złotą Piłkę dla Benzemy. To było nietypowe działanie, bo przecież madrycki klub znany jest z dość zachowawczej, tradycyjnej komunikacji w mediach społecznościowych - tłumaczy Cortegana. - Również Rafael Nadal wypuścił tweeta, w którym zachwalał kandydaturę Benzemy. Podejrzewa się, że zrobił to na prośbę madryckiego klubu, którego jest wielkim fanem. I podkreśla: - Real Madryt potrafi znakomicie zarządzać takimi kampaniami promocyjnymi. Hiszpan dodaje też, że np. francuska gazeta L’Equipe ma bardzo dobre stosunki z prezesem "Królewskich" Florentino Perezem i na okładkach tego czasopisma pojawiał się ostatnio Benzema. Benzemie łatwiej, niż Lewandowskiemu Hiszpański dziennikarz nie zaprzecza, że gracze Realu mają nieco łatwiej w wyścigu o to trofeum, niż piłkarze wielu innych klubów. - Łatwiej jest hipotetycznie wygrać Złotą Piłkę Benzemie mając - powiedzmy - 20 goli na koncie, 10 asyst i jeden tytuł, niż Lewandowskiemu z - dajmy na to - 30 golami, 12 asystami i 3 tytułami na koncie - ocenia. Choć jednocześnie osobiście uważa, że polski napastnik zasłużył, by mieć w gablocie tak prestiżowe wyróżnienie jak Złota Piłka. - Lewandowski jest spektakularny na poziomie zespołowym, ale i indywidualnym. W zeszłym sezonie bez wątpienia zasługiwał na to wyróżnienie i w pewnym sensie futbol "jest winny" Złotą Piłkę Lewandowskiemu. Kiedy jeszcze trwał ten stan duopolu Messiego i Ronaldo, wygranie tego plebiscytu było praktycznie niemożliwe, ale w obecnych czasach jest to dużo bardziej realne. W roku, w którym Bayern wygrał Ligę Mistrzów było jasne, że Złota Piłka należała się Lewandowskiemu - stwierdza Cortegana. - Nie udało się to z powodu pandemii. Ale w pewnym sensie futbol jest to Lewandowskiemu dłużny. I w Hiszpanii jest wiele osób, które chcą, aby Lewandowski tę nagrodę otrzymał - właśnie z tego powodu. Nie ma w końcu w tym roku takiego klarownego faworyta. Uważam, że Lewandowski zasługuje by otrzymać Złotą Piłkę. Jako ten, który był snajperem w epoce Messiego i Ronaldo. W Hiszpanii nie ma koszulek "Lewego" na każdym kroku A gdyby rzeczywiście Lewandowski jednak zatriumfował w plebiscycie w tym roku? Czy to pozwoliłoby mu wzmocnić jego markę osobistą na tyle, by zwiększyć jej oddziaływanie np. na rynku hiszpańskim? Zapytaliśmy Corteganę, jak Lewandowski jest postrzegany w Hiszpanii i czy jego marka osobista jest tam tak mocna, jak nam mogłoby się wydawać z polskiej perspektywy? - Lewandowskiemu trochę tego marketingowego przebicia zawsze brakowało. Choć jestem przekonany, że gdyby swego czasu trafił jednak do Realu Madryt, gdy miał taką szansę, sprawy miałyby się inaczej - uważa dziennikarz. - W Hiszpanii uważa się Lewandowskiego za jednego z najlepszych na świecie, ale też przesadnie nie śledzi się tu Bundesligi, bo liga niemiecka postrzegana jest jako rozgrywki, które i tak w kółko wygrywa Bayern. Wszyscy wiedzą, że Lewandowski strzela w tej lidze 2500 goli. Ale jednocześnie jest to już postrzegane jako coś zwykłego, normalnego, rutyna. Ewentualna Złota Piłka by go nieco opromieniła, wzmocniła jego pozycję - nie ukrywa. Pewne znaczenie ma fakt, że sam Lewandowski znacznie większy nacisk kładzie na budowę marki personalnej, niż wspomniany wcześniej Modrić, jednak największe sukcesy na tym polu na razie odnosi w samych Niemczech i w Polsce. Jako ewentualny laureat Złotej Piłki na pewno miałby szansę mocniej przebić się do świadomości kibiców w innych krajach Europy. A trzeba pamiętać o jednym. Każdy kibic "Lewego" to też potencjalny odbiorca produktów reklamowanych przez Lewandowskiego marek czy nawet potencjalny konsument produktów sygnowanych nazwiskiem żony Roberta, Anny. W końcu np. jej kosmetyki dystrybuowane są w całej Europie. Nie ma co jednak liczyć na to, że ten efekt "wow" w przypadku triumfu Lewandowskiego byłby spektakularny. Z dnia na dzień nikt nie stanie się przecież piłkarskim Bogiem w świadomości przeciętnego kibica. - W Hiszpanii nie ma koszulek Lewandowskiego na każdym kroku, jak to bywa z Messim, Ronaldo czy Neymarem. Brakuje Polakowi tego marketingowego przebicia. Nieporównywalnie więcej marketingowo wygrywa Neymar, niż Lewandowski, choć jednocześnie Brazylijczyk obiektywnie nie ma takich liczb w ostatnim czasie - zwraca uwagę Cortegana. - Problem też w tym, że Lewandowski jest już w dość zaawansowanym wieku, jak na napastnika. Mimo wszystko, ewentualny triumf w plebiscycie Złotej Piłki sporo mógłby na tym polu marketingowym zmienić. - Myślę, że miałoby to wpływ. Myślę, że wyniosłoby jego markę osobistą na nowy poziom - podsumowuje Hiszpan. Czytaj także: Ani Messi, ani Ronaldo. Tu szanse mają one