W 66. edycji prestiżowego plebiscytu "France Football" Robert Lewandowski zajął czwarte miejsce. Tym razem nie był faworytem do końcowego triumfu, ale miejsce poza podium wielu ekspertów odebrało jako nietakt. Sam zawodnik w mediach społecznościowych wysłał jasny komunikat: "Nadal podążam. I na razie nie zamierzam się zatrzymywać". To klarowna zapowiedź dalszej walki o Złotą Piłkę, której "Lewemu" wciąż brakuje w przebogatej kolekcji trofeów. Czy któregoś dnia osiągnie swój cel? Karim Benzema (Real Madryt) pierwszego takiego wyróżnienia doczekał się dwa miesiące przed 35. urodzinami. Lewandowski ze Złotą Piłką? "Nigdy jej nie dostanie" - Nie czarujmy się, czwarte miejsce Roberta Lewandowskiego to nieporozumienie. Powinien znaleźć się na podium. Nadal będę się upierać, że nigdy nie dostanie on Złotej Piłki. Ponieważ jest Polakiem. A nasza piłka, wyłączając pozycję Roberta, nie jest w świecie specjalnie znana, popularna i ceniona. Gdyby nie "Lewy", nikt by się o niej nie zająknął - oznajmił Radosław Kałużny w cyklu "Co powie Tata" emitowanym w serwisie "Przeglądu Sportowego" i Onetu. - W moich czasach było jeszcze gorzej, bo nie mieliśmy takiego kozaka i ambasadora jak Robert. Jednak dla kibica czy dziennikarza z Ameryki Południowej, Australii albo Afryki, polski futbol to tak znany temat, jak osiągnięcia aktorskie Radka Kałużnego w Hollywood - dodał z sarkazmem były kadrowicz, uczestnik finałów World Cup 2002. W końcowej klasyfikacji plebiscytu "FF" Benzemę i Lewandowskiego rozdzielili Sadio Mane (Liverpool FC/Bayern Monachium) i Kevin De Bruyne (Manchester City).