Ma pełno zalet, ale jedną wadę. I to dużą - jest za młody - tak w 1985 r. kacykowie mówili o Michaile Gorbaczowie, gdy ten miał zastąpić na stanowisku I sekretarza KC KPZR zmarłego właśnie Konstantina Czernienkę. Gorbaczow, autor "Pieriestrojki" miał wtedy 54 lata. Niby nie mało, ale w Komitecie Centralnym dobrze widziany był wiek ponad "siedemdziesiątkę". Ostatecznie Gorbaczowa wybrano i wyszło to wszystkim na dobre. Wszystkim, poza zwolennikami kolosa na glinianych nogach, jakim był wtedy Związek Sowiecki. Co ta historia ma wspólnego z polską piłką? Wiele. Niedawno w PZPN-ie zniesiono limit 70 lat, który zabraniał wejścia starszym panom do zarządu. W ślad za tym do uzdrawiania polskiej piłki garną się młodzi, zdolni reformatorzy: pułkownik Edward Potok (61 lat), Stefan Antkowiak (64) i Ryszard Niemiec (73). W piątek odetchnąłem z ulgą. Najlepszy polski felietonista sportowy - Ryszard Niemiec nie zniknie z łamów gazet ("Dziennik Polski", "Gazeta Krakowska", "Sport") czy internetowego serwisu "Sportowetempo". Redaktor-senior krakowskiego dziennikarstwa sportowego dwutaktem chciał zaatakować tym razem nie strefę podkoszową (był przecież świetnym koszykarzem Cracovii), ale zarząd PZPN. Marzyła mu się funkcja wiceprezesa ds. piłkarstwa amatorskiego. Środowisko "Baronów" okazało się jednak dla niego mniej przychylne, niż się spodziewał. W pierwszej turze głosowania dostał tylko trzy głosy, podczas gdy Jan Bednarek z Koszalina i Andrzej Padewski z Wrocławia zyskali ich po sześć. W drugiej turze największe poparcie dostał Bednarek (10 głosów), podczas gdy Padewski tylko sześć i to on będzie kandydatem "Baronów" na wiceprezesa PZPN-u. Realny problem polega na tym, że "Baronowie", którzy mieli podbić PZPN idąc jedną frakcją, dali się podzielić niczym polska prawica przed każdymi wyborami. W ten sposób dowódcy oddziałów terenowych PZPN-u widzą w roli nowego prezesa Potoka, inni Antkowiaka, a jeszcze inni Zbigniewa Bońka. Stawianie na jednej szali ludzi, którzy są w stanie co najwyżej skopiować styl władzy uprawiany przez Latę z Zibim, który jest człowiekiem niezależnym finansowo, za rządzenie PZPN-em nie chce pieniędzy, a na dodatek dla poprawy sytuacji wykorzysta prywatne koneksje, jakie ma w UEFA (nie tylko z Michelem Platinim, ale też z sekretarzem generalnym Martinem Kallenem) każe powątpiewać w zdolność rozsądnej analizy rzeczywistości tej części środowiska "Baronów", która opowiada się za Potokiem i Antkowiakiem. - Jeszcze tylko dociągną do Euro, a później wytępimy ich ogniem i mieczem - obiecał mi Ryszard Niemiec podczas promocji swej książki "Na barykadach wojen futbolowych". Wyliczał wtedy, jak rządy - począwszy od PRL-u - zawsze miały ciągotki, by ingerować w sprawy piłki nożnej. Problem w tym, że teraz konieczne jest, aby redaktor-senior zebrał wojsko i batalię o polską piłkę wygrał. - Prawda jest taka, że jedynym człowiekiem, który może pokonać Latę jest Boniek - powiedział mi podczas wyprawy z reprezentacją Polski do Podgoricy znawca układu sił w PZPN-ie. Niekorzystny sygnał dały już kluby Ekstraklasy, które najpierw zaprosiły na spotkanie przedstawiciela młodego pokolenia - Marka Koźmińskiego, a później wybiły mu z głowy marzenia o rządzeniu polską piłką. Lepszym gwarantem (właśnie, czego, zmian?) jest dla nich prawnik, wiceprezes Widzewa, członek Ekstraklasy SA Marcin Animucki, który do piłki trafił stosunkowo niedawno z koszykówki. Czy da się porównać jego wiedzę i doświadczenie z Koźmińskim, który profesjonalny futbol obserwował w okresie gry w Serie A, a także będąc właścicielem w trudnych czasach Górnika Zabrze? Dziwnym trafem Koźmińskiego boi się polska piłka. Nie chciał go obecny zarząd PZPN-u, gdy Franciszek Smuda proponowała pana Marka na dyrektora reprezentacji, nie podoba się on także spółce Ekstraklasa SA. Czyżby Koźmiński-junior płacił frycowe za swojego ojca Zbigniewa, który podpadł niejednemu? Na rejestrację kandydatów na nowego prezesa są jeszcze dwa dni. Prawda jest taka, że jeśli "Baronowie" nie będą mówić jednym głosem, przez kolejne cztery lata będzie rządził Grzegorz Lato. Zatem Endless Summer. Jak wam się to podoba? Michał Białoński