Jaki obraz październikowych wyborów prezesa PZPN rysuje się po wtorkowym spotkaniu klubów ekstraklasy z kandydatami? Ilu z "przesłuchiwanych" kandydatów byłoby dla was do zaakceptowania? Bogusław Biszof: Mieliśmy pierwszą okazję, by rozmawiać w tak szerokim gronie - kluby ekstraklasy i pierwszej ligi - z kandydatami na prezesa PZPN. Za wcześnie, by wyciągać ostateczne wnioski, ale na pewno to spotkanie zbliżyło nas do pewnej grupy osób. Dla nas bardzo ważne było, że kandydaci otrzymali jasny sygnał od wszystkich klubów profesjonalnych, że mówimy jednym głosem i czego konkretnie oczekujemy. Jakie są zatem wasze oczekiwania? - Oczekujemy bardzo poważnej reformy i zmiany sposobu zarządzania PZPN, którego problemów nie da się oddzielić od rozgrywek ligowych i tego, co dzieje się na co dzień w klubach. To, jak opinia społeczna postrzega związek przekłada się bezpośrednio na wizerunek ligi i funkcjonowanie klubów. Niestety, konsekwencją tego, jak odbierany jest PZPN, są stereotypy o polskiej piłce, które przez lata utrwalały się w świadomości ludzi. Tych stereotypów trzeba się pozbyć. Poprzez zainicjowanie procesu zmian w federacji, możemy zacząć ocieplać niezbyt korzystny wizerunek dyscypliny i w ten sposób przyciągnąć na stadiony nowych kibiców, zachęcić do współpracy z Ekstraklasą SA i klubami nowych partnerów biznesowych czy sponsorów. Czy osoba, którą ostatecznie poprzecie w wyborach zagwarantuje, że dojdzie do takich zmian? - Sam prezes tego nie udźwignie, ale październikowy zjazd jest doskonałym momentem do rozpoczęcia szerszych reform. Dlatego należy właściwie przygotować się do tego wydarzenia. Naszym celem jest zachęcenie działaczy związkowych, w tym przedstawicieli wojewódzkich ZPN, do otwarcia się na nowe środowiska. W ten sposób chcemy spowodować, by w zarządzie PZPN znalazło się jak największe grono fachowców, którzy zadbają o odpowiednie kierunki rozwoju w wielu aspektach: sportowym, szkoleniowym, biznesowym i organizacyjnym. Czy są kandydaci, którzy widzą potrzebę większej autonomii Ekstraklasy SA? - Odwrócę to spojrzenie - kilku z nich nie widzi potrzeby tak mocnej ingerencji PZPN w to, za co my odpowiadamy. Prowadzimy rozgrywki ligi zawodowej i naszym zdaniem powinniśmy mieć wpływ, czy współdecydować o każdej rzeczy z nimi związanej. A PZPN w naszym wspólnym odczuciu powinien inicjować narodowe programy szkolenia młodzieży, trenerów i sędziów. Powinien działać ramię w ramię nie tylko z klubami, ale także z administracją rządową, która posiada środki na te cele. PZPN jest także organizacją, która wspólnie z nami i klubami oraz rządem i policją powinna rozwiązywać kwestie bezpieczeństwa na stadionach. W tym celu potrzebujemy zaangażowania wszystkich podmiotów. Jest szansa na jednomyślne głosowanie klubów w wyborach prezesa PZPN? Czy w takim wypadku wcześniej kluby ogłoszą nazwisko kandydata? - Myślę, że kluby ekstraklasy i pierwszej ligi w ostatnich dniach udowodniły, że mają wspólne cele i mówią jednym głosem. Kluby profesjonalne nie boją się wzięcia na siebie ciężaru odpowiedzialności za konieczny proces zmian w polskiej piłce. Pan ma kandydować na wiceprezesa ds. futbolu zawodowego. Czy to jest w jakimś stopniu związane z wynikami wyborów prezesa? Wiceprezes w mniejszym czy większym stopniu, ale legitymizuje osobę szefa związku... - Wiceprezes ds. piłkarstwa profesjonalnego to przede wszystkim reprezentant interesów klubów ekstraklasy i pierwszej ligi. Ich przedstawiciele wskazały moją osobę jako kandydata na to stanowisko, więc czuję się odpowiedzialny właśnie za to grono.