Mariusz Piekarski: Zbawca polskiej piłki brzmi dumnie, czy przerażająco? Marek Koźmiński: - Dumnie i przerażająco, dlatego, że ta polska piłka musi być naprawiona, w polskiej piłce dużo trzeba dobrego zrobić. Musimy wrócić do otwartości, do kibiców, musimy pokazać, że ta polska piłka jest dla kibiców, ale również muszą być jasne reguły gry. Potrafi pan w kilku prostych punktach opisać, zdiagnozować stan pacjenta? - Pacjent jest chory, to nie ulega wątpliwości. Natomiast myślę, że musimy teraz zaczerpnąć rady starszych kolegów, osób, które ustępują z zarządu, ustępują ze struktur PZPN. Musimy się dowiedzieć od wewnątrz jak to wszystko wygląda. Myślę, że na bazie tych doświadczeń będziemy troszeczkę mądrzejsi. A więcej jest strachu, bo wchodzimy do stajni Augiasza, czy takiej radości jak koledzy z nową piłką wychodzą na boisko? - Ja myślę, że jedno i drugie. Ja nie nazywam tego strachem. Nazwałbym to odpowiedzialnością. Chcieliśmy tych zmian, to je mamy. Teraz odpowiedzialność spada przede wszystkim na nowego prezesa Zbigniewa Bońka i na jego drużynę, którą sobie wybrał. My musimy współtworzyć polską, nową piłkę. A dzięki komu Boniek wygrał? Bo nie był faworytem? A tutaj 45 głosów w pierwszej turze chyba zszokowało salę? - Wygrał dzięki swojej przejrzystości. Dzięki swojemu klarownemu hasłu. Panowie tutaj potrzeba reform, ja nie idę na żadne kompromisy. Jeżeli chcecie mnie, to proszę bardzo, jestem do waszej dyspozycji. I to się okazało genialne, dlatego, że sama sala, delegaci, pokazali, że poszli po rozum do głowy i chcą tych zmian. A jaki wpływ na wynik miało to, że po raz pierwszy delegaci naciskali guziki, nie wrzucali kartek do urn. Nie mieli czasu na te zakulisowe rozmowy? - Ja myślę, że to akurat niewielki miało wpływ na decydujący wynik wyborów. Ale takim symptomem był moment po pierwszym głosowaniu. Kiedy Boniek dostał 45 głosów. W drugim dostał 61 i w tym momencie nie było czasu na jakieś gierki. Po prostu to był głos serca. Delegaci pokazali, że Boniek jest tym, który nas poprowadzi dalej. Świetny piłkarz, nie ukrywajmy, przeciętny trener bez większych sukcesów. A jakim szefem związku będzie Zbigniew Boniek? - Na pewno wyrazistym. Na pewno prezesem, który pokaże nam drogę, pokaże co chce. Będzie bardzo klarownie kierował Polskim Związkiem Piłki Nożnej. Myślę, że na arenie międzynarodowej polska piłka, polski obraz rzeczywistości naszej, naszych lokalnych problemów będzie diametralnie inny. Jeszcze rok temu pan osobiście mówił, że Bońkowi jako prezesowi będzie bardzo ciężko. "Niewyparzony język, zbyt wyrazisty." To pana słowa. - Dlatego, że Polak i Polacy nie lubią do końca być strofowani. Nie do końca lubią jak się im mówi jakie mamy swoje złe przywary. Natomiast sala pokazała, że chce dać wielki mandat zaufania osobom, które zostały wybrane. A Kosecki u Bońka to kupowanie politycznej przychylności? - Nie, absolutnie nie. Boniek zachował się w sposób genialny. Swojego konkurenta, sportowego konkurenta, tutaj trzeba to podkreślić, zaprosił do drużyny. No i myślę, że to jest wykaz wielkiego zaufania w stosunku do innych osób, z którymi rywalizowali. Kosecki, Koźmiński, Boniek, w sumie 12 nowych osób w zarządzie. Można pana zdaniem ogłosić skruszenie PZPN-owskiego betonu? To jest zarząd, który daje Bońkowi szansę na to, że robi co chce? - Znaczy, zdecydowanie tutaj zarząd został wybrany pod nowego prezesa. Zarząd będzie mógł współpracować z prezesem. Prezes będzie miał swoich ludzi, będzie miał szeroką gamę do wyboru. Natomiast ja bym też nie do końca betonował betony, bo tak się tutaj utarło, że ludzie, którzy do tej pory rządzili PZPN-em, to jest jedno wielkie zło. Tak nie jest i na pewno tak nie było. Ale jest tak, że po wyborze tego zarządu z 12 nowymi osobami właściwie Boniek jest osobą, która teraz w polskiej piłce może zrobić wszystko. Nikt zakwestionuje żadnej jego decyzji? - Zdecydowanie tak. Dostał wielki kredyt zaufania, dostał wielki mandat wyborczy, ludzie pokazali, że chcą, żeby rządził i w związku z tym taki skład zarządu, bo pamiętajmy, że zarząd współrządzi z prezesem. Tak, że te osoby, które się znalazły, są ewidentnie osobami, które będą mogły z nowym prezesem współdziałać. To teraz o konkretnych decyzjach. Warto wydawać 40 mln na nową siedzibę PZPN-u? To była decyzja poprzedniego zarządu, poprzedniego prezesa. Wczoraj na budowę wjechały koparki. Zatrzymacie te koparki? - Nie no, przede wszystkim musimy sprawdzić jak wyglądają kontrakty, jak zostały podpisane zobowiązania. Na dzień dzisiejszy byliśmy osobami z zewnątrz, ciężko nam tutaj bez dokumentów powiedzieć jak to wszystko wygląda. Natomiast na pewno musimy się temu przyjrzeć. I pan i Zbigniew Boniek, słysząc o budowie nowej siedziby, krytykowaliście ten pomysł poprzedniego zarządu, że nie warto wydawać pieniędzy na siedzibę gdzieś daleko, poza centrum, kiedy jest Stadion Narodowy.- Tak, bo 40 milionów piechotą nie chodzi. To są ogromne środki. A w małych klubach nie ma na piłki.- To jest bolączka polskiej piłki, że tych środków za dużo u nas nie ma. Natomiast siedziba Polskiego Związku Piłki Nożnej musi być przemyślana, musi być to obiekt, który spełnia szereg wymogów. Tych wymogów jest wiele i myślę, że dopiero po dogłębnym zbadaniu dokumentów prezes będzie mógł podjąć decyzję. Kiedy ta dogłębna analiza, kiedy te pierwsze informacje?- Pierwsze informacje prezes dostanie we wtorek, 6 listopada. Od pana? Pan ma zbadać tą sprawę?- Tak, ja zostałem oddelegowany do tego.I po analizie będzie pan rekomendował? Budujemy dalej, albo wstrzymujemy budowę?- Tak. Trzeba przejrzeć dokumenty i tutaj prezes podejmie decyzję.A pana zdaniem kadra narodowa powinna grać wszystkie mecze na Stadionie Narodowym, czy tak, jak w zwyczaju miał Grzegorz Lato - rozdzielać te mecze kadry po różnych miejscach, tak, żeby kadra grała na różnych stadionach? Czy Stadion Narodowy pod rządami nowego zarządu i nowego prezesa będzie domem polskiej piłki? - Stadion Narodowy jest domem polskiej piłki, jest jądrem polskiej piłki i zdecydowanie najważniejsze mecze muszą być rozgrywane na Stadionie Narodowym. Natomiast mecze reprezentacji to są mecze bardzo ważne i mniej ważne, o mniejszym gatunku ważności. W związku z tym również reprezentacja musi wyjechać w tzw. "teren", musi wyjechać do innych ośrodków. Tyle mamy wspaniałych stadionów. Reprezentacja musi obdzielić kibiców równomierną możliwością oglądania z bliska narodowej reprezentacji. Będziecie walczyć z minister sportu i NCS-em o odszkodowanie za mecz z Anglią?- Będziemy prowadzić dialog. Absolutnie słowo "walczyć" musimy wykluczyć. My nie chcemy, aby PZPN by kojarzony z jakąś walką z minister sportu. Czyli odpuścicie sprawę meczu z Anglią?- Musimy się temu przyjrzeć, musimy zobaczyć, gdzie jest problem. Absolutnie prezes i cały zarząd musi wrócić do dialogu z Ministerstwem Sportu. Czyli to wycofanie gróźb walki o pieniądze za mecz z Anglią?- Nie uważam, że słowo "groźba" tutaj...Padło takie słowo. Grzegorz lato mówił "będę żądał odszkodowania".- Padło, ale pamiętajmy, że od wczoraj mamy nowego prezesa, mamy osobę, która inaczej patrzy na pewne kwestie. Musimy się temu wszystkiemu przyjrzeć i wtedy będziemy mądrzejsi.Czy jako prezes PZPN do spraw zagranicznych obieca pan kibicom kolejną wielką imprezę sportową? Po Euro bardzo wzrosły apetyty.- Obiecam, że będziemy się starać, aby móc zorganizować w Polsce następną imprezę. Jaką?- Na pewno nie tego kalibru, bo to jest niemożliwe.A co jest możliwe?- Może coś z futbolu kobiecego, może jakieś mistrzostwa młodzieżowe...Finał Ligi Mistrzów?- To jest niemożliwe, dlatego, że Stadion Narodowy nie spełnia warunków.Czyli nie doczekamy się takiego finału na Narodowym?- Ze względu na pojemność stadionu nie mamy takiej możliwości.Finał Ligi Europejskiej może chociaż?- Być może.Będzie pan się starał?- Na pewno. Czytaj też na rmf24.pl