W środę był czas na świętowanie. Podczas wyborów na nowego prezesa PZPN Cezary Kulesza otrzymał aż 92 głosy i znokautował swojego kontrkandydata, Marka Koźmińskiego. Tym samym były prezes Jagiellonii Białystok został nowym szefem największego polskiego związku sportowego. Czwartek był natomiast pierwszym dniem, który Kulesza spędził w siedzibie piłkarskiej federacji. Pierwszy dzień w PZPN Kulesza pojawił się w PZPN w towarzystwie wiceprezesów Adama Kaźmierczaka i Henryka Kuli, a także Piotra Szefera, który był szefem jego kampanii wyborczej. Swój dzień nowy prezes rozpoczął od rozmowy ze Zbigniewem Bońkiem, który oficjalnie przekazał mu gabinet. Następnie działacz z Białegostoku spotkał się ze wszystkimi pracownikami związku. Według naszych informacji padły zapewnienia o tym, że nie szykuje się żadna rewolucja, a co najwyżej "korekty". Podobne deklaracje miały pojawić się także w trakcie konferencji z dyrektorami wszystkich departamentów PZPN. Istotnym punktem w planie dnia Kuleszy było także spotkanie z przedstawicielami UEFA i FIFA, którzy byli obecni środowych podczas wyborów. Od jednej z nich - Heidi Beha - Kulesza otrzymał list gratulacyjny podpisany przez szefa FIFA Gianniego Infantino. Bezpośrednią wiadomość z gratulacjami wysłał natomiast szefujący UEFA Aleksander Čeferin, który do Warszawy posłał swojego przedstawiciela, Jozefa Klimenta. Spotkanie z Klimentem i Behą trwało około 30 minut. Gratulacje od Paulo Sousy Jak usłyszeliśmy od jednego z pracowników PZPN, wiadomość do Kuleszy wysłał także selekcjoner Paulo Sousa, który pogratulował mu zwycięstwa w wyborach. Co ciekawe, do tej pory Kulesza i Sousa nigdy nie rozmawiali, o czym ten pierwszy wspominał w wywiadach. "Raz widzieliśmy się tylko na przedmeczowym obiedzie, przywitaliśmy się. W tej chwili nie mamy jednak żadnej relacji. Do tej pory nikt nas sobie nie przedstawił. Podobnie jak pozostałym członkom zarządu PZPN. Pewnie trener Sousa nawet nie wie, kim ja jestem. Ale spokojnie, nie irytuje się tym. Na pewno będzie okazja się dobrze poznać" - mówił nam Kulesza 4 czerwca. Okazja nadejdzie niedługo, bo - jak ustaliliśmy - w ciągu najbliższych dni Sousa pojawi się w Polsce, aby spotkać się z Kuleszą. Sekretarz zostaje, ale i odchodzi Kulesza rozmawiał także z Maciejem Sawickim, który przez ostatnie lata pełnił funkcję sekretarza generalnego. Sawicki co prawda ogłosił swoje odejście z PZPN, ale po spotkaniu Kuleszy z Bońkiem otrzymał propozycję pozostania na stanowisku jako p.o., czyli pełniący obowiązki. I na nią przystał. Jednocześnie poinformował Kuleszę, że co prawda pomoże, ale zaledwie przez... kilka tygodni. Po ujawnieniu przez Interię tej informacji, sam Sawicki wyjaśnił na Twitterze, że sekretarzem będzie tylko do 2 września, a następnie odejdzie z federacji, aby realizować się w nowej roli. "Do tego czasu jestem do dyspozycji nowych władz i służę swoim doświadczeniem" - oświadczył Sawicki. Kto więc zostanie następcą Sawickiego, czyli zajmie kluczowe w PZPN stanowisko? Do tej pory w mediach pojawiło się tylko jedno nazwisko potencjalnego kandydata. To związany z Andrzejem Placzyńskim pracownik agencji SportFive, Tomasz Rożenek. Według naszych ustaleń takiego tematu jednak już nie ma, chociaż przez krótką chwilę faktycznie istniał. W tym momencie na liście Kuleszy podobno mają być inni kandydaci, ale ich nazwiska owiane są wielką tajemnicą. Sebastian Staszewski, Interia