Przygotowaliśmy sondaż przy okazji tej informacji. Wynika z niego, że aż 77 procent kibiców opowiada się za tym, żeby Zibi został sternikiem polskiej piłki. Sęk w tym, iż to nie oni będą wybierać. Cztery lata temu Boniek szedł na podbój PZPN z otwartą przyłbicą i poniósł klęskę - dostał tylko 19 głosów i przepadł w pierwszej rundzie. Teraz zapewne wyciągnął wnioski. Zanim zdecyduje się kandydować i głosy zaczną wpadać do urny, chce pewnie rozsądzić, na jakie może liczyć poparcie, a nade wszystko, jaką by miał szansę na zrealizowanie własnej wizji. Przecież wszystkim nam nie chodzi o zmianę warty przy korycie, tylko o zmianę całej polskiej piłki. Tymczasem do tego nie wystarczy jedna, choćby najbardziej przedsiębiorcza osoba, potrzebny jest zespół sprawnych i uczciwych ludzi. Z drugiej strony jednak, atuty Bońka, czy jakiegokolwiek innego reformatora nie są takie małe. Dotychczasowego modelu działania PZPN-u, czy wyglądu jego okrętu flagowego - reprezentacji, nie akceptują kibice, sponsorzy, ani media. TVP nie zamierza płacić mniejszych niż za sparingi przed Euro 2012 stawek, a kibice jeszcze bardziej nie chcą kupować meczów kadry w pay-per-view. Euro się skończyło, wrocławski stadion świecił pustkami podczas meczu z Mołdawią, choć nie grano o pietruszkę, tylko o punkty, poczynania piłkarzy kwitowano głośnymi gwizdami. Na dobrą sprawę nie wiadomo, czy dzisiaj konotacja z polską piłką sponsorom pomaga, czy szkodzi. To wszystko są bolesne dla naszego futbolu fakty. Euro 2012 pokazało też drzemiący spory potencjał w kibicowskim narodzie, ale trzeba wyraźnych zmian na lepsze, by został on znowu obudzony. Zyskać poparcie, zielone światło do zmian "Baronów", klubów Ekstraklasy i I ligi, a jednocześnie nie zostać zakładnikiem, marionetką w ich rękach to wcale niełatwa sprawa. Na miejscu Zbigniewa Bońka, mając tak piękną karierę piłkarską za sobą, przed kolejnym wejściem do PZPN-u, troszczyłbym się o to, by moje nazwisko zyskało jeszcze większą chwałę. "Był wielkim, ale tylko piłkarzem" - słyszy często obecny prezes, a dobrego imienia nie uda się odzyskać nawet za 50 tys. zł miesięcznych poborów. Idąc do wyborów o tym musi pamiętać nie tylko Boniek, ale każdy, któremu zależy nie na pieniądzach, lecz na honorze. Autor: Michał Białoński