Wybierz swojego prezesa polskiej piłki! Pokaż, kogo popierasz! INTERIA.PL: Jak by pan zdefiniował sytuację w polskiej piłce: - jest beznadziejna, - zła, - niezła, - dobra, - bardzo dobra? Proszę o krótkie uzasadnienie. Zbigniew Boniek: - O polskiej piłce wiemy mało. Jest w niej wiele drobnych problemów, które urosły do wielkiej skali. Największym błędem jest to, że patrzymy na Polski Związek Piłki Nożnej przez pryzmat wyników reprezentacji. A przecież 96 procent piłki nożnej w Polsce to jest piłka amatorska. Już połowa drugiej ligi to piłka amatorska. - Z wynikami reprezentacji i klubów jest kiepsko, więc atmosfera wokół Polskiego Związku Piłki Nożnej jest zła. Problemy w PZPN-ie nie są gigantyczne, ale są: w komunikacji, zarządzaniu, poszanowaniu kibiców, poszanowaniu prawa, wizerunku. Ostatnio trafnie pan podsumował kadencję Grzegorza Laty, mówiąc: "Grzegorz przed czterema laty obejmował rower o nazwie polska piłka. Tak popedałował, że odchodzi z połamanymi nogami". - Grzegorz Lato jest moim bardzo dobrym kolegą. Ale to, że on będzie złym prezesem i nie poradzi sobie z nawałem obowiązków, wiedziałem już w momencie, gdy prezesem zostawał. Nie można tak z niczego zarządzać bankiem, czy PZPN-em. Trzeba mieć jakieś przygotowanie merytoryczne. Poza tym w pracy nie pomagali mu członkowie zarządu PZPN, czy ludzie, którzy go zdradzali, publicznie na jego temat źle się wypowiadali. Dlaczego zdecydował się pan w ogóle kandydować? Ma pan przecież świetnie funkcjonujący biznes, dobrze ułożone życie prywatne. Po co panu 100 tysięcy problemów związanych z polską piłką? - Może powoduje to taka nasza męska próżność. Uważam, że mam wiedzę, doświadczenie, wiek, bym mógł stanąć na czele polskiej piłki i tej piłce pomógł pójść na właściwą drogę. Głupi jest zawsze pewny siebie, a mądry ma wiele wątpliwości. Ja też mam czasem wątpliwości, dlaczego, po co... - Uważam też, że ktoś kto dzięki polskiej piłce do czegoś doszedł, a dla mnie piłka była wyrzutnią, może po pewnym czasie polskiej piłce dług spłacić. Zdaję sobie sprawę, że jest to skok w niepewność. Patrzę też dziś na Grześka Latę, który jest legendą polskiej piłki, jak on po czterech latach skończył. Jeśli wygram, będę wymagał bardzo wiele od siebie i od swoich współpracowników. Spośród wszystkich kandydatów ma pan zdecydowanie największe poparcie społeczne. Ono motywuje, czy paraliżuje? - Każdy polityk w tym kraju chciałby mieć takie poparcie. Jest to dla mnie motorem napędowym. Na razie mogę być tylko wdzięczny kibicom. Ich poparcie wynika pewnie z tego, że nigdy nikogo w maliny nie wpuściłem. Wiele rzeczy mi się w życiu udało, jak każdemu, kilka mi nie wyszło. Takie jest życie. - Nie ukrywam, że kampania wyborcza jest męcząca. Każda kampania ma w sobie elementy polityki, jest zwykłym picowaniem. Ja nie jestem politykiem, ja nie lubię obiecywać, ja lubię pracować. Lubię usiąść z ludźmi nad projektem i pracować 24 godziny, a potem iść przez trzy dni pograć w golfa. To, co mi idzie najciężej, to agitacja. Co pan zamierza zmienić w polskiej piłce w pierwszej kolejności, jeśli pan wygra? - Nie ma jednej takiej rzeczy, która od razu zmieniłaby Związek na lepszy. Ale w pierwszej kolejności zamknąłbym Klub Kibica Reprezentacji Polski, bo on nie może funkcjonować w taki sposób, jak obecnie. To jest organizacja mało klarowna. Nie czekaj! Kliknij i wybierz swojego prezesa polskiej piłki! Pokaż, kogo popierasz! Na drugiej stronie czytaj m.in. o: Czy Boniek będzie pobierał pensję za pracę w PZPN?