Jedna dyscyplina, dwóch triumfatorów. Piękne obrazki z Tokio Nieczęsto zdarza się, żeby dwóch sportowców na igrzyskach olimpijskich uzyskało identyczny wynik, zwłaszcza gdy w grę wchodzi kwestia złotego medalu. Co jednak w takiej sytuacji zrobić? Dogrywka? Przed takim dylematem stanęli organizatorzy Igrzysk Olimpijski w Tokio w 2020 roku. Pasjonująca rywalizacja Katarczyka Mutaza Barshima i Włocha Gianmarco Tamberiego w skoku wzwyż zatrzymała się na wysokości 2,39 m. Wcześniej obaj sumiennie pokonywali każdą wysokość i to w pierwszej próbie. Postawieni przed niełatwym wyborem zawodnicy zdecydowali, że nie chcą dogrywki, a zamiast tego podzielą się mistrzostwem. W efekcie obu przyznano złote medale. Trzecie miejsce przypadło wówczas w udziale Białorusinowi Maksimowi Niedasiekau. Uzyskał on taką samą odległość, jak wspomniana dwójka, jednak potrzebował do tego większej liczby prób. Gdzie Norweg nie może, tam Polak pomoże? Popularność Janusza Sidło w latach 50. XX wieku porównać można jedynie z "małyszomanią", jaka ogarnęła niemal całą Polskę w pierwszej dekadzie XXI w. Niestety, wybitny oszczepnik, podobnie jak Adam Małysz złota olimpijskiego nigdy nie zdobył, choć był od tego o włos. Losy utraconego w ostatniej próbie mistrzostwa olimpijskiego z Melbourne w 1956 roku zapisały się na kartach historii polskiego sportu. Do rywalizacji Sidło przystępował z kontuzją, ale sztab medyczny zrobił wszystko, co w jego mocy, by reprezentant Polski nie odczuwał bólu. Przed ostatnią serią prowadził z wynikiem 79,98 m. Legenda głosi, że przed ostatnią próbą jego największy rywal do złota olimpijskiego Egil Danielsen pożyczył od Janusza Sidło oszczep. I cisnął nim aż na odległość 85,71 m, dzięki czemu to jemu przypadło w udziale mistrzostwo. W rzeczywistości oszczepy były do dyspozycji wszystkich zawodników. Danielsen zdecydował się zagrać va banque i w ostatniej próbie skorzystał z metalowego sprzętu szwedzkiej produkcji. Okazał się to "strzał w dziesiątkę". Jako że był to jedynie prototyp, niemal wszyscy pozostali zawodnicy, za wyjątkiem Sidło woleli korzystać z oszczepów drewnianych. Ostatecznie to Norweg świętował złoty medal, a historia srebra wywalczonego przez Janusza Sidło znana jest do dziś m.in. jako "Mit o pożyczonym oszczepie". Napisał nową historię kubańskiego sportu złotymi zgłoskami Jak zdefiniować w sporcie występ idealny? Najlepiej poprzez przykład Mijaina Lopeza. Kubański zapaśnik do Tokio leciał, mając już na koncie trzy kolejne złote krążki, wywalczone w Rio de Janeiro, Londynie i Pekinie. To, czego dokonał w stolicy Japonii przeszło jednak najśmielsze oczekiwania sztabu szkoleniowego, kibiców, a nawet ekspertów. Lopez jak burza przebrnął przez kolejne fazy turnieju olimpijskiego, pokonując po drodze m.in. mistrza Azji z 2020 roku Amina Mirzazadeha czy "świeżo upieczonego" mistrza Europy z Warszawy, Turka Riza Kayaalpa. Nie to jednak było najbardziej imponujące. Kubańczyk pokonał wszystkich rywali na swojej drodze, sięgnął po złoty medal olimpijski i nie stracił przy tym nawet punktu. Po zakończonym konkursie nie mogło zatem zabraknąć pytań, czy zamierza wystartować w swoich piątych igrzyskach - w Paryżu. - Wszyscy zapaśnicy poprosili mnie, abym został i oczywiście o tym myślę - deklarował wówczas. I słowa dotrzymał. Poczynania Kubańczyka w Paryżu będziecie mogli śledzić na bieżąco z ultraszybkim światłowodem lub korzystając z internetu mobilnego w technologii 5G. W Plusie można znaleźć nie tylko szybki internet, ale także pakiet All In Streamimg w atrakcyjnej cenie oraz telewizję Polsat Box. Podczas gdy sportowcy będą ścigać się do mety, strzelać gole i pokonywać przeszkody, my, widzowie, komfortowo, bez przeszkód i z całą gamą sportowych emocji zasiądziemy do śledzenia ich zmagania przed telewizorami.