Czwartkowy odcinek jeszcze przed rozpoczęciem zmagań zapowiadał się jako kluczowy dla losów klasyfikacji generalnej. 11,8 kilometra poprowadzone zostało w wymagającym terenie. Droga niemal nieustannie się wznosiła, a minimalne różnice w "generalce" sprawiały, że mogła rozstrzygać się na sekundy. Kluczem do sukcesu było odpowiednie rozłożenie sił. Tour de Pologne: Kluczowa "czasówka" pod Tatrami Część kibiców stawiała na zwycięzcę "czasówki" sprzed roku Remiego Cavagnę (Quick-Step Alpha Vinyl), ale Francuz na trudnej trasie pod Rusiński Wierch nie czuł się tak dobrze, jak w Katowicach i choć przyjechał w czołówce, to zajął ostatecznie czwartą pozycję. Znakomicie za to na trasie jazdy indywidualnej na czas spisał Thymen Arensman (Team DSM). Holender na metę wpadł z czasem 17,40 i przez moment był nawet wirtualnym liderem wyścigu. I do samego końca już nikt nie wykręcił lepszego wyniku niż on, dzięki czemu Arensman mógł cieszyć się z etapowej wygranej. Czytaj także: Polski kibic zrobił furorę w sieci Największy uśmiech na finiszu pojawił się jednak na twarzy Ethana Haytera z zespołu Ineos-Grenadiers. 24-latek z Wielkiej Brytanii stracił co prawda do Arensmana osiem sekund i uplasował się ostatecznie na trzeciej pozycji, ale czas, jaki uzyskał, pozwolił mu wyjść na prowadzenie w klasyfikacji generalnej. I przed ostatnim etapem może być już niemal pewny końcowego triumfu. Na drugie miejsce w "generalce" wskoczył Arensman, który traci do nowego lidera 11 sekund. Na trzecią pozycję spadł Pello Bilbao (Bahrain-Victorious) ze stratą 18 sekund. Dotychczasowy lider Sergio Higuita (Bora-hansgrohe), który nie jest specjalistą od jazdy na czas, zajął odległą, szesnastą lokatę i w klasyfikacji generalnej spadł na ósme miejsce. Najlepiej z Polaków spisał się Jakub Kaczmarek. Jadący w barwach reprezentacji Polski zawodnik przejechał dystans do Rusińskiego Wierchu w czasie 19,21 i zajął ostatecznie 34. miejsce. Przed kolarzami ostatni etap wyścigu ze Skawiny do Krakowa.