Po "sprinterskim" otwarciu tegorocznej edycji naszego narodowego wyścigu, jakie stanowiły dwa pierwsze etapy, przyszedł czas na odcinek kluczowy pod kątem walki w klasyfikacji generalnej. 237 kilometrów z Kraśnika do Przemyśla zapowiadało się na prawdziwe wyzwanie, przede wszystkim z uwagi na niezwykle wymagającą końcówkę. Ostatnie 40 kilometrów to bowiem trzy kategoryzowane podjazdy (Sólca, Kalwaria Pacławska, Gruszowa) oraz prowadząca na metę wspinaczka o długości 1,5 km i średnim nachyleniu 7,7%. Ta debiutowała w wyścigu przed rokiem i zrobiła prawdziwą furorę jako nie tylko wymagająca, ale również nieregularna i trudna technicznie. Zobacz trasę Tour de Pologne 2022 Tour de Pologne 2022: Dwóch Polaków w ucieczce dnia Bezpośrednio po starcie w Kraśniku zawiązała się ucieczka dnia, w której znalazło się dwóch reprezentantów Polski: Piotr Brożyna oraz Marcin Budziński. Obok nich odjechali Matthias Brandle (Israel-Premier Tech), Edward Theuns (Trek-Segafredo) oraz Michel Hessmann (Jumbo-Visma). W pewnym momencie odjazd miał prawie osiem minut przewagi, ale peleton, świadom, że szczególnie Belg oraz Austriak mogą być groźni po kątem walki o etapowy skalp szybko zabrał się do pracy. W efekcie tego, po trzech lotnych finiszach w Janowie Lubelskim, Leżajsku i Jarosławiu ich zapas wynosił już niespełna dwie minuty. Czytaj także: Stanisław Aniołkowski o przygotowaniach do Tour de Pologne 2022 70 kilometrów od "kreski" z peletonu zaatakował Thomas De Gendt (Lotto Soudal), który już dzień wcześniej próbował zabrać się do ucieczki. Także i tym razem peleton nie pozwolił mu jednak uciec i po kilkunastu kilometrach - wchłonął. W międzyczasie przewaga piątki jadącej na czele znów wzrosła - do prawie trzech minut, a w głównej grupie problemy zaczynał mieć lider, Jonas Abrahamsen (Uno-X). 38 km od finiszu, gdy droga zaczynała się powoli wznosić, a kolarze zbliżali się do premii górskiej w Sólcy na czele pozostali tylko Hessmann i Theuns. Trzy punkty zgarnął zawodnik Jumbo-Visma, który na podjeździe pod Kalwarcię Pacławską, gdzie umiejscowiona była jedyna tego dnia premia górska drugiej kategorii, był już sam. Kolejne pięć "oczek" na jego koncie sprawiło, że był już właściwie pewny, że w kolejnym etapie będzie jechał w koszulce najlepszego górala. Hessmannowi udało się wygrać też trzecią premię górską na dzisiejszym etapie w Gruszowej, 22 kilometry przed metą, ale po chwili został złapany przez główną grupę, która była już mocno przetrzebiona, ale wciąż liczyła kilkudziesięciu kolarzy. Na finałowym podjeździe wciąż peleton był stosunkowo liczny. Jako pierwszy zaatakował Mike Teunissen (Jumbo-Visma), który na kilometr przed metą miał kilkanaście metrów przewagi nad goniącymi go kolarzami Ineos-Grenadiers, pracującymi dla Richarda Carapaza. Właśnie dzięki nim akcja Holendra została skasowana, ale po nim "poprawiali" kolejni. Najwięcej sił na końcówkę etapu zachował Sergio Higuita (Bora-hansgrohe), który jako pierwszy minął linie mety i dzięki bonifikacie czasowej został nowym liderem wyścigu. Mistrz Kolumbii wyprzedził Pello Bilbao (Bahrain Victorious) i Quintena Hermansa (Intermarche Wanty Gobert). Najlepszy z Polaków Jakub Kaczmarek przyjechał na metę jako 33. Co ciekawe, Kolumbijczyk dokładnie dziś świętował 25. urodziny, tak że sprawił sobie znakomity prezent.