Choć Tour de Pologne daleko do znanej bollywoodzkiej produkcji "Czasem słońce, czasem deszcz", i z bardzo wielu względów to akurat dobrze, to drugi etap naszego narodowego touru trochę taki był. Pogoda płatała kolarzom figle i już przed etapem wszyscy, którzy dostawali alerty smsowe, mieli spore obawy, że warunki będą bardzo niesprzyjające. Na szczęście nie było tak źle i choć zawodników trochę zmoczyło, to nie działo się nic, co mogłoby zagrać ich bezpieczeństwu. Tour de Pologne 2022: Patryk Stosz znów w ucieczce Pogoda na pewno nie przeszkadzała kibicom, którzy licznie stawili się przy trasie. Na pierwszej premii lotnej w Hrubieszowie kolarze, gdyby tylko zerknęli w bok, mogliby zobaczyć ubranych w piękne, regionalne stroje przedstawicieli miejscowego zespołu ludowego, którzy wyszli dopingować zawodników jadących w Tour de Pologne. Oglądając transmisje z Tour de France często zachwycamy się pomysłowością i przebraniami tamtejszych fanów. Warto docenić też te nasze, swojskie elementy. Bo dodają kolorytu transmisji i w pozytywnym świetle pokazują nasze tradycje. Choć organizatorzy, planując lotny finisz w Szczebrzeszynie, musieli się lekko uśmiechnąć wyobrażając sobie, jak łamią sobie języki zagraniczni goście i komentatorzy. Czytaj także: Obawy o podziały w kadrze rozwiane? Pozytywnie pokazała się też nasza reprezentacja, która na poważnie traktuje walkę o koszulki. Patryk Stosz kilka razy próbował odskoku, ale nie dostawał "zgody" od peletonu. W końcu się jednak udało i ruszył po kolejne punkty na lotnych premiach i utrzymanie granatowego trykotu. Tym razem do pomocy miał Piotra Brożynę, czyli swojego kolegę z reprezentacji i... rywala z Mazowsze Teamu. Tyle, że jak zapewniali zawodnicy, w barwach reprezentacji przynależność klubowa nie ma znaczenia i wspólnie pracują na sukces. I dziś widać było, że to nie tylko czcze gadanie. Wczorajsza kraksa wywołała znów sporo dyskusji na temat bezpieczeństwa w końcówce wyścigu. Kolarze zaczepili o barierki i kilkunastu z nich ucierpiało. Zdanie na temat tego, czy było to niedopatrzenie organizatorów, czy jednak brak koncentracji samych zawodników, były podzielone. Mimo to podjęto decyzję, że odpowiadający za trasę Przemysław Niemiec będzie tuż przed finiszem raz jeszcze sprawdzał końcówkę i rozstawienie barierek. I wprowadzał niezbędne zmiany, jeśli będzie taka konieczność. Czy to sprawi, że już nigdy nie będziemy oglądać kraks na wyścigu? Oczywiście nie, ale warto zadbać o każdy detal. Nawet dwa razy. I to nie tylko dlatego, żeby zamknąć usta malkontentom. Drugi etap Tour de Pologne 2022 raz jeszcze pokazał, że nasz narodowy tour potrafi być nieprzewidywalny. Nowy lider wykazał się nie lada sprytem, ale i zdolnościami dyplomatycznymi, bo w trakcie etapu ustalił z Patrykiem Stoszem, że Polak pozwoli mu wygrać lotny finisz w Szczebrzeszynie, dzięki czemu Abrahamsen mógł zostać liderem. Z kolei Thijssen najlepiej odnalazł się w chaosie, jaki powstał w pewnym momencie w peletonie i wyprzedził na finiszu bardziej doświadczonych rywali. Jutro zapewne wszystko znów przewróci się do góry nogami i w Przemyślu koszulkę lidera założy ktoś inny. I dobrze, bo najgorsza w sporcie jest nuda. A tej na tourze na pewno nie ma.