- To było po wspinaczce na Hautacam, kiedy zacząłem wierzyć w wygrana. To znaczy wierzyłem w to zawsze, ale właśnie po Hautacam dotarło do mnie, że musiało by się stać coś złego, żebym nie wygrał Tour de France. I już nikt mi nie odbierze tego zwycięstwa! - mówił po zakończeniu "Wielkiej Pętli" duński kolarz. Warto przypomnieć, że swój pierwszy duży sukces odniósł na Tour de Pologne. W 2019 roku wygrał górski etap z metą w Kościelisku i został nawet na jeden dzień liderem imprezy, ale ostatecznie musiał uznać wyższość Rosjanina Pawła Siwakowa. - U nas, trzy lata temu, finiszował w Kościelisku z Pavlem Sivakowem oraz Jaiem Hindleyem i był najszybszy z tej trójki. Został wtedy liderem naszego wyścigu i pamiętam, że bardzo chciał utrzymać żółtą koszulkę. Dzień później w Bukowinie Tatrzańskiej nie dał jednak rady, miał spore straty, a wyścig wygrał Sivakov. Jednak Duńczyk robił wrażenie i już wtedy mówiło się, że ma wielkie możliwości. Cóż, potwierdziło się, że otwarty charakter Tour de Pologne sprzyja młodym i daje możliwości - wspominał wygraną Duńczyka Czesław Lang, cytowany przez oficjalną stronę naszego narodowego touru.