- Etap był bardzo długi, choć początek był płaski. Cały czas jechaliśmy z wiatrem, średnia w peletonie była wysoka. Ucieczka też gnała do przodu. Końcówka była bardzo wymagająca, cztery trudne podjazdy. Ja starałem się zaczynać każdy bardzo wysoko i to się udało. Trochę przeceniłem swoje siły na tym ostatnim, finałowym podjeździe. Zacząłem za mocno i zabrakło trochę dynamiki i rytmu - przyznawał na mecie Jakub Kaczmarek. - Sądziłem, że ten podjazd jest łatwiejszy. I dlatego nie do końca jestem zadowolony ze swojego miejsca, choć strata nie była duża. Na pewno jednak będziemy na kolejnych etapach walczyć - dodał nasz reprezentant, który mówił, że miejsce w czołowej "10" było tym, czego oczekiwał. Czytaj także: To on jest polską nadzieją na TdP Zdaniem Kaczmarka losy wyścigu nie są jednak rozstrzygnięte, a wiele może wydarzyć się na czwartym etapie, gdzie na kolarzy czeka mała pętla bieszczadzka. - Ten etapach w Bieszczadach może być nawet trudniejszy niż dzisiejszy. I decydujący w klasyfikacji generalnej, bo nikt nie będzie czekał do "czasówki". Zapowiadają się mocniejsze rozgrywki górali - ocenił polski kolarz.