- Pojechałem na tyle, na ile mogłem. To w ogóle moja pierwsza "czasówka" w tym roku. Nie miałem okazji posiedzieć jeszcze na rowerze czasowym. Próbowałem go "wyczuć". Trochę za mocno zacząłem pierwszą część i na tym podjeździe było ciężko - powiedział na mecie Kaczmarek, który ocenił, że w skali 1-10 dałby temu etapowi notę 7,5. - Końcówka była trudna, szczególnie ten przegibek. Dość ciężko było odpowiednio rozłożyć siły, bo początek był zdradliwy, nie było wiadomo, czego spodziewać się w tej najgorszej części, ale myślę, że w miarę mogę być zadowolony z tego, co wykręciłem. Na pewno fajnie byłoby wskoczyć do "20" w klasyfikacji generalnej, ale nie ma co narzekać - ocenił zawodnik reprezentacji Polski. Czytaj także: Polski kibic zrobił furorę w sieci Przed etapem kolarze zastanawiali się, jaki sprzęt wybrać. Przemysław Niemiec, odpowiadający za przygotowanie trasy, radził rower czasowych, ale z normalnymi kołami. Większość jednak zdecydowała się na pełne koło z tyłu. - Widziałem, że inne ekipy zakładają pełne koła, tak że ja też się na to zdecydowałem. Myślę, że to nie robiło aż tak dużej różnicy, może na tym najcięższym odcinku by to trochę pomogło, ale ogólnie uważam, że to dobra decyzja - podsumował Kaczmarek.