Z biało-czerwonych pierwsi do rywalizacji przystąpią Magdalena Kwaśna (ChKŻ Chojnice) w klasie Laser Radial oraz Zofia Klepacka (Legia Warszawa) i Piotr Myszka (AZS AWFiS Gdańsk) w windsurfingowej klasie RS:X. Dla 35-letniej Klepackiej będzie to czwarty, a dla Myszki drugi występ na igrzyskach. Reprezentantka stołecznego klubu była 12. w Atenach w 2004 roku, siódma cztery lata później w Pekinie, natomiast w 2012 w Londynie wywalczyła brązowy medal. Starszy o pięć lat deskarz AZS AWFiS zajął w 2016 roku w Rio de Janeiro czwartą lokatę. Z kolei licząca 23 lata Kwaśna po raz pierwszy stanie w tej imprezie na starcie. Jej konkurencja jest najliczniej obsadzona - ścigać się w niej będą 44 zawodniczki. Z kolei Klepacka ma 26 rywalek, a Myszka 24 przeciwników. We wtorek walkę o medale rozpoczną skiffiści, czyli Aleksandra Melzacka (YKP Gdynia) i Kinga Łoboda (AZS AWFiS) w klasie 49erFX oraz Łukasz Przybytek i Paweł Kołodziński (AZS AWFiS) w 49er, a w środę do rywalizacji w klasie 470 przystąpią Agnieszka Skrzypulec (SEJK Pogoń Szczecin) i Jolanta Ogar-Hill (UKS Wiking Toruń). "Jesteśmy przygotowani do igrzysk pod każdym względem - fizycznym, psychicznym i sprzętowym. Wszystko zapięte jest na ostatni guzik, z utęsknieniem czekamy na rozpoczęcie rywalizacji i nie możemy doczekać się pierwszego startu. Tym bardziej, że przy warunkach jakie panują w Japonii, pływanie i woda dają nam wolność" - podkreślił Życki. Żeglarze nie mieszkają w wiosce olimpijskiej z innymi sportowcami. Ze względu na lokalizację mariny w Enoshimie przygotowano dla nich osobną bazę. Dojazd z Tokio zajmowałby zbyt dużo czasu, dlatego wszyscy zawodnicy przebywają w miejscowości Oiso, która także leży nad Zatoką Sagami, a dojazd autobusem do portu zajmuje około 40-50 minut. "Możemy przebywać tylko w naszej wiosce oraz w porcie, który jest ogrodzony. Zajmuje on jednak dość spory teren i znaleźliśmy miejsce na falochronie, gdzie można biegać. Hotel jest znakomity, ale śmiejemy się, że przebywamy w luksusowym, ale jednak w więzieniu. Codziennie przechodzimy testy na obecność koronawirusa i cały czas, poza spaniem i jedzeniem, musimy nosić maseczki. Za ich brak można nawet otrzymać punkty karne, które są dopisywane do wyników regat. Zawodnikom wolno je zdjąć dopiero po wypłynięciu z portu" - wyjaśnił. Woda przynosi także ukojenie od bardzo wysokich temperatur. "Na lądzie jest niesamowicie gorąco, do tego dochodzi potworna wilgotność, która za dnia zbliża się do 90 procent, a wieczorem i w nocy przekracza tę granicę. Dlatego podczas żeglowanie wszyscy odczuwają ogromną ulgę i każdy marzy, żeby zejść na wodę. A przez 10 dni trenowaliśmy w bardzo dobrych warunkach, przy równym wietrze z południa i stabilny układzie prądowym" - przyznał. Te warunki mają się jednak niebawem pogorszyć, a żeglarzom szyki może pokrzyżować tajfun. "Spodziewamy się jego nadejścia za trzy dni, ale nie wiemy jaką będzie miał siłę, jaką przejdzie trasą i jakie może przynieść konsekwencje. Tajfun sprawia także, że podnosi się poziom wody w porcie, jednak każda prognoza pokazuje inny jego układ i inny kierunek. Może przejdzie bokiem, ale dzisiaj organizatorzy regat mają się zebrać, aby ustalić jakie podjąć środki zaradcze" - podsumował. Polscy żeglarze mają na koncie cztery olimpijskie medale. Dwa wywalczył Mateusz Kusznierewicz w klasie Finn - złoty w 1996 roku w Atlancie oraz brązowy osiem lat później w Atenach. Ponadto w 2012 roku w Londynie na najniższym stopniu podium w klasie RS:X stanęli Klepacka i Przemysław Miarczyński. Autor: Marcin Domański